sobota, 30 lipca 2016

Sparkle

Brak komentarzy:
Boski Rodzic: Ares
Imię i Nazwisko: Sparkle Grace Malorie
Wiek: 17
Status: Zwykły obozowicz
Urodziny: 13 grudnia
Płeć: Kobieta
Dom: Dom numer 5
Rodzina:
  • Ares – ojciec, którego nigdy nie poznała i nie chce tego zmieniać. Dziewczyna czuje, że nie dogadaliby się, chociaż mają bardzo podobne charaktery.
  • Anna Malorie – matka, z którą dziewczyna nigdy nie miała zbyt dobrego kontaktu. Kobieta młodo urodziła swoją córkę i po trzech latach wychowywania rozbrykanego dziecka stała się zrzędliwą i nieszczęśliwą osobą, zatracającą się w pracy i topiącą smutki w alkoholu. Nigdy nie znalazła sobie partnera.
Zauroczenie: Nigdy nie miała czasu, na chłopaków, lecz gdzieś w głębi jej serca jest część, która pragnie być kochana i rozumiana. Nie chce jednak szukać na siłę.
Drużyna: Czerwona
Motto: Co Cię nie zabije, sprawi, że będziesz marzył o śmierci.
Charakter: Sparkle jest żywiołem i to dosłownie. Niestety, nigdy nie wiadomo, czy tego dnia jest ogniem, czy wodą. Gdy jest tym pierwszym, jest energiczna, chętna do działania i nawiązywania kontaktów. W pozostałe dni jest apatyczna i cicha, nie ma na nic energii, chęci. Jej wahania nastrojów doprowadzają do szału wiele osób z nią samą na czele. Być może jest to efekt boskiej krwi, płynącej w jej żyłach, a może to próba odreagowania braku uwagi ze strony matki.
Sparkle jest bardzo podobna do swojego ojca. Impulsywna, czasami wręcz dzika. Działa pod wpływem chwili, rzadko planuje swoje uczynki i myśli o ich konsekwencjach. Uwielbia walczyć, swoje problemy najczęściej rozwiązuje poprzez siłę, nie rozmowę. Denerwowanie jej nie jest dobrym pomysłem, chyba, że chcesz się pozbyć swoich zębów. Dziewczyna bardzo szybko się irytuje, szczególnie, jeśli czegoś nie rozumie lub jeśli ktoś obraża ją, bądź jej przyjaciół.
Jeśli chodzi o wrogów, Sparkle jest bardzo pamiętliwa. Dziewczyna nigdy nikogo nie zabiła, ale zniszczyła życie kilku osobom. Przemocą fizyczną i psychiczną doprowadza swoich nieprzyjaciół do skrajnej desperacji. Co najgorsze, właśnie to sprawia jej przyjemność – patrzenie, jak jej wróg stacza się w otchłań szaleństwa.
Malorie nie lubi gierek słownych. Sama często mówi prosto z mostu to, co myśli. Nie lubi i nie pojmuje aluzji, często bierze je dosłownie. Przy niej lepiej wyrażać się prosto i wszystko jasno tłumaczyć. Nie należy do bardzo towarzyskich osób, ale nigdy nie była odludkiem. W starej szkole miała kilkoro znajomych, z którymi często wychodziła się zabawić. Jeśli kogoś polubi, jest gotowa dać tej osobie wiele. Jest bardzo żywiołowa, co chwilę do głowy przychodzą jej nowe pomysły na rozrywki, na przykład włamanie się do sklepu, czy kąpiel w rzece w styczniu. Często też wymyśla ciekawe sposoby na uprzykrzanie ludziom życia.
Czasami dziewczyna zamyka się w sobie, nie odzywa się. Jednak w jej wnętrzu zawsze gotują się emocje. W takich chwilach jest jak wulkan tuż przed wybuchem. Jest bardzo dumna, nie lubi przyznawać się do porażek. Na co dzień nie okazuje emocji. Ostatni raz płakała, gdy miała siedem lat.
Aparycja: Sparkle jest dość szczupłą, ale wysportowaną dziewczyną. Jest proporcjonalnie zbudowana, jednak nigdy nie była zadowolona ze swojego ciała i cały czas nad nim pracuje. Pod skórą na jej ramionach, brzuchu i nogach rysują się delikatne zarysy mięśni. Jej karnacja jest jasna, nawet w najbardziej słoneczne lato nie pojawia się na niej opalenizna – ona po prostu nie może się opalić, bez względu na to, ile czasu przebywałaby na słońcu. Jej włosy są bardzo jasne, zdarzają się wręcz białe pasma. Jest to zasługa po części systematycznego rozjaśniania, a po części działalności słońca. Jej oczy są ciemnoniebieskie, miejscami prawie czarne, lecz gdy słońce pada pod odpowiednim kontem, stają się jasnoniebieskie i widać w nich złote refleksy. Sparkle ma dość szczupłą twarz o łagodnych rysach, prosty nos i pełne usta. W bardziej słoneczne dni na jej policzkach pojawiają się piegi, które stara się ukrywać pod warstwą podkładu. Na co dzień jednak nie maluje się, woli wyglądać naturalnie. Dziewczyna dba o swój wygląd, jednak nosi ubrania, w których jest jej wygodnie(czytaj zbyt duże bluzy i T-shirty oraz legginsy), lecz gdy okazja tego wymaga, potrafi ubrać się elegancko .
• Wzrost: 167
• Kolor oczu: ciemnoniebieski
• Kolor włosów: jasny blond
• Głos: The Pretty Reckless – Going To Hell
Umiejętności: Sparkle jest dobra w posługiwaniu się każdą bronią. Jest to pewnie zasługa krwi boga wojny. Nie jest jednak zbyt silna, jeśli może wybierać pomiędzy szablą, a toporem, wybiera szablę. To właśnie ona jest jej ulubioną bronią. Malorie bardzo dobrze rzuca nożami do celu oraz zręcznie posługuje się mieczem.
Sparkle Grace zaczęła biegać w wieku dwunastu lat. Bieganie pozwala jej oczyścić myśli, odnaleźć wolność i poczuć harmonię ze swoim ciałem. Na dzień dzisiejszy potrafi przebiec ponad 30 kilometrów bez zatrzymywania się i jest z tego bardzo dumna, a jednak ciągle się rozwija i codziennie rano trenuje. Ponadto jest bardzo dobrym skoczkiem, potrafi wskoczyć na gałąź, czy skalną półkę zawieszoną ponad trzy metry nad ziemią.
Moce: Jako córka boga wojny, Sparkle jest niezrównana w walce. Ma szósty zmysł, który pozwala jej przewidzieć każdy ruch przeciwnika. Wie, kiedy ktoś chce zajść ją od tyłu, kiedy weźmie zamach i w jaki punkt uderzy. Dlatego zawsze jest gotowa, aby odparować cios. Bardzo ciężko jest ją pokonać w bezpośredniej walce, bez względu na to, czy bronią są szable, pistolety, czy gołe pięści. Zawsze jest o krok przed przeciwnikiem, intuicyjnie wyczuwa jego ruchy. Można by porównać tę umiejętność do czytania w myślach, tylko, że zanika ona, gdy dziewczyna z nikim się nie bije.
Historia: Sparkle Grace Malorie jest owocem krótkiego, aczkolwiek intensywnego romansu pomiędzy Anne Malorie, a Aresem, przystojnym bogiem wojny. Przyszła na świat w nocy, 13 grudnia. Jej imię wzięło się stąd, że od razu po urodzeniu otaczała ją dziwna poświata. Dziewczynka mieszkała sama z matką. Im była starsza, tym mniej czasu kobieta jej poświęcała. W dzień Anne zazwyczaj pracowała, a wieczorami wylewała łzy do kieliszka czerwonego wina. Mała Sparkle Grace widziała rozpacz matki, lecz nie umiała jej pocieszyć, gdyż sama zmagała się z brakiem uwagi i samotnością. Mimo problemów była radosnym i energicznym dzieckiem, bawiła się z innymi dziewczynkami i chłopcami z osiedla. Poszła do przedszkola, a potem do szkoły. Już pierwszego dnia zajęć chłopiec ze starszej klasy zabrał jej kanapkę. Sparkle zdenerwowała się i wymierzyła mu kilka ciosów. Chłopiec padł na ziemię z krwawiącym nosem i obitą twarzą. Gdy dziewczynka wróciła do domu, opowiedziała matce całą historię. Promieniowała dumą i oczekiwała od rodzicielki pochwały za to, że sama poradziła sobie w trudnej sytuacji. Zamiast tego otrzymała tylko rozkaz udania się do swojego pokoju. Od tego czasu dziewczyna dała sobie spokój z próbami nawiązania więzi z matką. Żyły w jednym mieszkaniu, jednak jakby się mijały. Każda miała swoje sprawy, swoje problemy. Sparkle nauczyła się sama radzić sobie w życiu, najczęściej z użyciem siły. Stawała się coraz bardziej niebezpieczna i agresywna. Wdawała się w bójki, spotykała z ćpunami, kradła. Matka nie mogła sobie z nią poradzić. Pewnego dnia Anne odebrała telefon z ośrodka dla trudnej młodzieży, w którym znalazłoby się miejsce dla jej córki. Anne bez wahania się zgodziła. Chciała się tylko pozbyć problemu, dziecka, którego nigdy nie chciała. Siłą zapakowała Sparkle do samochodu i zawiozła pod wskazany adres. Okazało się jednak, że na miejscu nie było żadnego ośrodka, tylko Obóz Półkrwi. Tam właśnie trafiła Sparkle i to tam dowiedziała się, kim naprawdę jest.
Inne zdj.: 1, 2
Inne: 
-Nie lubi swojego pierwszego imienia. Jej znajomi znają ją jako Grace Malorie.
-W wieku trzynastu lat po raz pierwszy i ostatni zapaliła papierosa. Jej wspomnienia z tamtego wydarzenia są tak złe, że do dnia dzisiejszego nie sięgnęła po żadne inne używki i nie zamierza tego zmieniać.
-Nie lubi wody. Stara się unikać wszelkich zbiorników wodnych. Fobię tę ma od dzieciństwa i sama nie wie, jaka jest jej przyczyna.
-Jej naturalny kolor włosów to ciemny blond, jednak od dwunastego roku życia systematycznie je rozjaśnia.
-Codziennie zjada jedną gałkę lodów o smaku miętowym.
-Stara się prowadzić zdrowy styl życia, w jej diecie dominują owoce i warzywa oraz produkty pełnoziarniste, jedyne słodycze, na jakie sobie pozwala, to lody.
-Woli nosić męskie koszulki i bluzy.
Pochwały/Upomnienia: 0/0
Autor: Roth.
SIŁA:20|SZYBKOŚĆ:25|ZWINNOŚĆ:25|WYTRZYMAŁOŚĆ:30

sobota, 23 lipca 2016

Hayley

Brak komentarzy:
Boski Rodzic: Hades tatuś roku.
Imię i Nazwisko: Hayley Lasair- dziewczyna rzadko jednak przedstawia się tym imieniem, a co dopiero, jeżeli chodzi o jej prawdziwe imię. Hayley nie lubi mieć świadomości, że ktoś posiada na jej temat jakie kol wiek informacje, dlatego obiera sobie różne pseudonimy lub często nie przedstawia się wcale. 
Wiek: 18 lat
Status: Zwykły obozowicz
Urodziny: 28 lipca
Płeć: Kobieta
Dom: trzynasty, pechowa trzynastka? W sumie, jeżeli masz pokój z Hayley, to może być nieprzyjemnie, chociaż to zależy od ciebie i od tego, czy chcesz mieć ją za przyjaciela, czy za wroga.
Rodzina: 
  • Hades- tatuś. Nigdy nie miała rodzica, który byłby jej życzliwy. Przed pierwszym i ostatnim spotkaniem oraz brakiem świadomości, kim jest jej prawdziwy ojciec myślała, że spodobałoby się bycie jego córką.
  • Andrea Mikaelson- kobieta, która dała jej to nędzne życie, jednocześnie oczyszczając siebie z win, którymi obarczyła własne dziecko w wyniku strachu przed swoim występkiem. W okresie dzieciństwa zachowywała się tak, jak na matkę przystało, ale to tylko z powodu wyrzutów sumienia. Późniejszy okres jej życia był już jakby pozbawiony udziału matki, której finalnie Hayley zakończyła żywot. To paradoksalne powiedzieć, że Hayley kochała swoją matkę, po zdaniu, które oznajmia, że dziewczyna ją zabiła, ale Hayley zawsze kochała swoją mamę, aż do pewnego momentu, który już nie pozwalał uzasadnić żadnego jej czynu. 
  • Mikael Mikaelson- mściwy, pozbawiony skrupułów oraz brutalny ojczym. Gdyby Hayley była świadoma od początku, że nie jest to jej prawdziwy ojciec możne lepiej zniosłaby jego metody wychowawcze, może nie brałaby jego słów tak bardzo do siebie. Jeżeli chodzi o ich kontakt, to dość skomplikowane, a może raczej proste? Tak, zdecydowanie proste. Nienawidzą się, gdyby mogli pozabijaliby się gołymi rękoma, jednak uważają, że śmierć jest zbyt dogodną karą. 
  • Lucien Mikaelson- starszy brat, w dzieciństwie był dla niej autorytetem, zawsze chciała być taka jak on. Był dla dziewczyny ogromnym wsparciem, jego opiekuńczość i zaradność dodawała tylko Hayley motywacji by być taka, jak swój brat. Lucien nie posiadał w sobie ani krzty egoizmu, częściej myślał o dobru innych niż raczej własnym. Pomimo zawiści i pychy wypełniającej ich dom, Lucien nie pozwolił aby nawet ojciec pozbawił go empatii, szacunku do innych ludzi i chęci pomocy innym, a w szczególności własnej siostrze. Lucien cenił takie cechy, jak współczucie i honor, tego brakowało jego ojcu, więc pomimo oficjalnego szacunku wobec niego, wewnętrznie szczerze nim gardził. Hayley zawsze prosiła go aby grał jej na fortepianie, a kiedy dźwięk rozbrzmiewał się po mieszkaniu, dziewczyna natychmiast zapominała o wszelkich zmartwieniach.
  • Kol Mikaelson- młodszy brat Hayley, mały rozrabiaka. Początkowo był zwyczajnym chłopakiem, nie miał problemów, ani ich nie sprawiał. Miał świetny kontakt ze swoim rodzeństwem, jednak po rozpoczęciu brutalnych "metod wychowawczych" przez Mikael'a wobec Hayley zaczął nieco się przed nim buntować. Od tamtej pory zaczął mieć problemy z alkoholem i narkotykami. Zamknął się w sobie i zaczął wagarować, Hayley nie chciała pozwolić na to, aby zniszczył sobie życie, bo ona jest traktowana, jak pies. Wystarczy, że jej życie nie zaczęło się najlepiej to wystarczy. Dziewczyna czuła obowiązek ochrony własnego brata. Kiedy chłopak wplątał się w bójkę, dziewczyna pomimo jego znacznego sprzeciwu, pomogła mu uniknąć, może nie wszystkich, ale kilku uderzeń od "ulicznych wojowników". Hayley zaczęła go sprowadzać na właściwą drogę, dzięki niej chłopak się ustabilizował i poprawił stopnie, a także odstawił używki. Chłopak nie najlepiej zniósł ucieczkę Hayley z domu, nie było z nim najlepiej, jednak dziewczyna nie pozwoliłaby na to aby stało mu się coś złego. Nie mogła być przy nim, ale kontaktowała się z nim, jak i również z Lucien'em poprzez listy, czy maile, a czasami nawet spotkania twarzą w twarz. 

Zauroczenie: I tu pojawia się problem... Mianowicie, jeżeli chodzi o Hayley to pomimo, że woli towarzystwo chłopaków, bo uważa, że u nich nie występuję coś takiego, jak jad żmij. Dziewczyny często oficjalnie bywają słodziutkie i milutkie, w ten sposób oplatają swoją ofiarę, syczą jej do ucha, usypiają czujność, a potem unoszą wysoko łeb i zadają śmiertelny cios. Mężczyźni są bezpośredni, rażąco bezpośredni, co nie ukrywajmy daje im mnóstwo wygody, a wracając... W sprawach "miłosnych" przez różne koleje losu Hayley nie może się przełamać do bliższych kontaktów z chłopakiem, nie ukazuje tego, bo jeszcze nie pozwoliła nikomu na tyle się do siebie zbliżyć, ale czuję strach, nie potrzebuję kolejnych blizn.
Status: Zwykły obozowicz
Drużyna: Niebieska
Motto: "Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia"- te słowa przez lata powstrzymują dziewczynę do odpychania od siebie uczuć, przez obawę przez ponowną krzywdą. Dają jej sprawę i często w ten sposób sama przed sobą się usprawiedliwiała, kiedy zatrzymywała się na chwile i zadawała sobie pytanie: "Co ja narobiłam?" Dziewczyna jednak zapomniała, że dalsza część jej motta brzmi: "Miłość bez cierpienia nie jest miłością"...
Charakter: Puszka Pandory- to właśnie w niej zostały zawarte wszelkie nieszczęścia, smutki, żale, choroby i mrok całego świata. Wszystko to, jak zdążyliśmy już wszyscy zauważyć, zostało już dawno rozproszone po świecie. Często twierdzi się, że Hayley się z niej wyślizgnęła, że to zło wcielone, prawdziwy diabeł i takie tam inne różne okrucieństwa, na jej temat... Nie zapominajmy, jednak, że na dnie puszki Zeus umieścił też nadzieję, ale nie to nie Hayley. Wracając przyznaję dziewczyna jest dość specyficzna, naprawdę, ale że od razu szatan, ludzie! To, że się z nim przyjaźni wcale nie oznacza, że ma on taki ogromny wpływ na nią, a zresztą za chwilę sami będziecie mieli okazję ją lepiej poznać i ocenić.
"- Skoro płaczesz z takich nędznych powodów, to nie wiem, co się stanie, kiedy zacznę wycinać ci język, chociaż z tym jeszcze poczekam, będzie zbyt cicho kiedy przestaniesz się tak drzeć, że całe miasto zdoła cię usłyszeć.- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej uśmiechając się. 
-Mylisz się panienko,- podniósł na mnie wzrok, pomimo wydawanego krzyku, który nieco zdarł mu gardło, nadal posiadał ten melodyjny i pociągający ton głosu- nie płaczę z powodu twoich tortur, a raczej z żalu. Tak bardzo uderzyła mnie twoja uroda, gdy spotkałem cię na gali, a teraz po tym, jak mnie znieważyłaś, będę zmuszony wydłubać te piękne oczy z twojej perfekcyjnie ukształtowanej czaszki.- powiedział to z takim spokojem, że trochę się przestraszałam, nie wiedziałam, że ktoś może być podobnie obojętny do mnie. Tristian podjął daremną próbę wyrwania się z ucisku, mięśnie na jego rękach się napięły, jednak sznury były tak mocno zaciśnięte, że nawet nie drgnęły. Mężczyzna piorunował mnie wzrokiem wysoko unosząc brodę, bo przecież szczyci się wysoką pozycją w hierarchii, która jednak w obecnej chwili nic mu nie daję.
-Cóż, nie bądź głupi, kochanie- szepnęła mu do ucha-Jestem diabłem w przebraniu."
Często patrząc na czyjś wygląd przypisujemy mu dany charakter, oceniamy kogoś tylko na bazie wyglądu i uważamy w takiej sytuacji, że jesteśmy przecież nie omylni i taka musi być prawda, jednak w Hayley przypadku taka taktyka nie wypali, przykro mi. No, bo kiedy spojrzysz na ten jej niby ciepły uśmiech i już widzisz milutką dziewczynę, która muchy by nie skrzywdziła, to tkwisz po pas w g*wnie. Pozory, te pozory.... Och! Jak ona je uwielbia! 
Hayley jest mistrzynią manipulacji i już w przeszłości udowodniła, że jest w stanie zrobić wszystko aby zdobyć to czego chce, nawet jeżeli ucierpią na tym inni ludzie, a jej wygląd niezwykle jej w tym pomaga. Jednak nie myśl, że jest rozpieszczona, nie. Nie jest raczej przyzwyczajona do siedzenia w wygodnym fotelu i rozkazuję wszystkimi dookoła, ona wie co to znaczy ciężka praca, tylko ona daje jej satysfakcje i zdobycie celów. Ogromną przyjemność daje jej uderzenie w pysk napuszonemu gorylowi w barze, który nie spodziewał się, że śląc zdania w stronę cichej brunetki może wrócić do domu z mniej kompletnym uzębieniem oraz nienaturalnym odcieniem twarzy. Przez wygląd dziewczyny często zdarza się, że przeciwnik jej nie docenia, raz ją to niebiańsko śmieszy, a innym razem dorzucasz tylko oliwy do ognia. 
Nieliczne są rzeczy, które potrafią ją wzruszyć, o ile istnieje cokolwiek takiego. Nie należy do osób, które płaczą na widok zdjęcia słodkiego kotka, czy na widok ukazujący dokument wydany od lekarza informujący o przymusowej amputacji nogi. Hayley jest świadoma brutalności i niesprawiedliwości świata, niż ktokolwiek inny, jednak to wszystko, jak i wiele innych rzeczy przeżywa wewnętrznie. Stara się panować nad emocjami, jak najlepiej aby się zbytnio nie wychylać. Zazwyczaj całkowicie się ich wyzbywa. Uważa, że są zbędne i dodają tylko i wyłącznie problemów.
Świetnie opanowała dziedzinę znaną jako "sarkazm". Jest impulsywna, często głośno wypowiada swoje myśli, co w późniejszym czasie jest przyczyną wielu kłopotów. Zdarza się, jednak, że często milczy, bo po prostu woli darować sobie kilka słów, ale niech cię to nie zwiedzie, bo kiedy już się odezwie może być nieprzyjemnie, ma dość nie wyparzoną gębę. Atakuje równie dobrze językiem, jak i swoimi umiejętnościami, nie oznacza to, że jest ulicznym rozbójnikiem, wszędzie szukającym zaczepki, nie przepada za bójkami, mimo tego, że najczęściej wychodzi z nich zwycięsko. Z reguły ogranicza się do przygniecenia przeciwnika do ziemi, no może jeszcze kilku uderzeń w pysk, ale to już tylko z troski, licząc na to, że ofiara będzie lepiej wyglądać, bo o to, że zanim zadrze z nią drugi raz poważnie się zastanowi, nie musi się już martwić. Jak już wiesz nie pozwala sobie pluć w kaszę. Ostrzegam jest strasznie porywcza, agresywna i nieprzewidywalna, nieprzewidywalność to jej ulubiona cecha. Dziewczyna najpierw robi, dopiero później żałuje, jednak często zdarza się, że nie żałuję wcale, więc zabija nie zważając na konsekwencje. Jednak najczęstszym przymiotnikiem, jakim została określana to "sadystyczna", ale nazywano ją też "emocjonalną", ale tak nazywają ją tylko ci, którzy mieli okazję lepiej ją poznać, bo tak naprawdę często jej emocje, które nie pozwalają się nikomu pokazać, są przyczyną czynów Hayley, w co często ona sama nie potrafi uwierzyć. 
Zabijanie daje jej ogromną przyjemność, ale czasami też wiele nieprzespanych nocy. Zdarza się, że zabija otwarcie, ale też niepostrzeżenie. Zabijanie jest dziedziną, której zna każdą tajemnice, słyszała już wokół siebie zdania, że ona jest autorką jej powstania. 
Zasłuchana w szum własnej krwi, bicie własnego serca... Hayley jest w pełni świadoma swoich możliwości, kiedy pojawia się odpowiednia sytuacja, ocenia ją, sprawdza własne szanse, szuka słabości przeciwnika i przechodzi do zadania ciosu. Dziewczyna bardziej ufa swoim instynktom niż raczej rozsądkowi, to pomimo swojej porywczości, która ma wyraźny wpływ na jej decyzje, są i takie przed którymi podjęciem potrafi dłużej się zastanowić, jednak analiza sytuacji też nie zabiera jej tak wiele czasu jakby się wszystkim wydawało, wtedy nie wiadomo, czy było to przemyślane, czy raczej spontaniczne.
Stosunkowo łatwo się nakręca, chętnie się uczy, jeżeli tylko widzi w czymś głębszy sens.
Jej umysł jest dla niektórych dość zaplątany i nie do odgadnięcia, ale dzięki temu nie musi obawiać się, że ktoś ją przechytrzy, jednak pomimo wszystko stara się dmuchać na zimne, rozważając każdy scenariusz.
Miłość? Od pewnego czasu nie uznaje takiego uczucia. Stała się typem samotnika, patrzy na miłość z boku krytycznie ją oceniając, jednak w głębi czuje potrzebę przynajmniej jej dotknięcia, którą za moment gasi niczym płomień zapałki... Jeżeli chodzi o zabawę cudzym kosztem? Tak to dla niej cudowna rozrywka, jednak tego sposobu na poniżanie prymitywnego gatunku ludzkiego się nie zgadza. Owszem, bawi się w uwodzenie, ale tylko gdy chodzi o np. uśpienie czujności, ale narobić komuś faktycznej nadziei, rozkochać i zostawić? Nie, może i jest potworem, ale nie takim.
Jeżeli chodzi o rodzinę to sprawa jest dość delikatna, bo jest to jedna rzecz, której od zawsze jej brakowało, ciepło rodzinne, coś za co była w stanie niegdyś oddać wszystko, w pewnym momencie nadzieja na zwyczajną rodzinę rozprysła się poprzez rodziców, jednak bardzo ceni sobie swoje rodzeństwo, bo ono w każdej chwili ją wspierało. Dla rodzeństwa dziewczyna jest niezwykle opiekuńcza i lojalna, jest w stanie oddać za nich wszystko, a oni za nią.
Dziewczyna umiłowała sobie ryzyko, to nie jest tak, że lubi mieć tylko cudze życie w swoich rękach, ale i własne, jakże uwielbia uczucie stąpania po cienkiej linie życia nad ogromnym urwiskiem śmierci, kiedy każdy krok się liczy, a każde nieodpowiednie przechylenie może zakończyć wszystko. Dreszczyk emocji i adrenalina- oto ważniejsze elementy jej życiowej układanki.
Nienawidzi niesprawiedliwości systemu hierarchii, jak bardzo działa ona jej na nerwach. Niezależność odgrywa znaczącą rolę w życiu dziewczyny. Nie przepada za faktem, że jest zależna od czyjeś pomocy, zachcianki, decyzji. A jej nieposłuszeństwo przysparza jej często kłopoty.
Jej życie jest wypełnione żelaznymi zasadami, które dla innych mogą zostać podsumowane, jako zbiór bezsensownych paradoksów. Chodzi własnymi ścieżkami, rzadko bierze kogoś ze sobą, tak samo nie podoba jej się życie w grupie, ale jednak ma świadomość braku wyboru i musi oddać się współpracy. Jest osobą, która woli walczyć ze swymi demonami w pojedynkę.
No i co? Taki diabeł straszny?
Aparycja: Jeżeli chodzi o Hayley to nie tylko wyróżnia ją specyficzny charakter, ale także wygląd. Hayley jest niekwestionowanie piękną i atrakcyjną kobietą. Jej twarz o perfekcyjnych rysach twarzy, posiada lekko oliwkową cerę, a jej długie, sięgające za łopatki ciemne, falowane włosy, doskonale komponują się z soczystą zielenią jej oczu.
Swą szczupłą sylwetkę zawdzięcza regularnym treningom i sportowemu stylowi życia. Hayley preferuje swobodny, wygodny styl ubioru. Na pierwszy rzut oka jej ubiór może nasuwać ci jedno opisujące ją słowo: "chłopczyca", jednak jeżeli jesteś spostrzegawczy/a zdążysz zauważyć, że pomimo obcisłych czarnych spodni, zwyczajnej ciemnej bokserki i tak pozostaje nazbyt atrakcyjna i pociągająca. Kiedy jednak sytuacja, wmusza od wszystkich uczestników eleganckiego ubioru, jak np. gala, Hayley nie upiera się przy swoim wygodnym ubiorze i wtedy zakłada na siebie kreacje stosowną do sytuacji. Pomimo faktu, że Hayley nie przepada za noszeniem sukienek, to one najlepiej podkreślają piękno Hayley. Dziewczyna nie wstydzi się swojego ciała, jednak jeżeli chodzi o jej blizny szepczące jej plecy, jest to zupełnie inna sprawa. 
•Wzrost: 168 cm
•Kolor oczu: Jej oczy nie są błękitne niczym ocean, jednak i tak możesz się w nich pogrążyć, nie są czarne niczym najciemniejsza z nocy, kiedy księżyc kryje się pod grubą warstwą chmur, nie są szare niczym najgęstsza mgła o poranku, są zielone, nie jest to zwyczajna zieleń. Barwa jej oczu jest niedopisania, każdy ma dla niej swój własny odcień zieleni, jednak zawsze jaki by się nie wydawał, jest dla ludzi niezwykle fascynujący, co często dziwi Hayley, bo ona sama nie widzi w nich nic nadzwyczajnego.
Po tatusiu odziedziczyła specyficzne spojrzenie, które przypomina portrety Napoleona, czy Hitlera i tych przywódców- terrorystów, którzy nakazują innym wysadzić się w powietrze. Hayley posiada to samo świdrujące spojrzenie, ten sam rodzaj straszliwej, magnetycznej charyzmy. 
•Kolor włosów: Można by spróbować nazwać ją po prostu brunetką, jednak kiedy dłuższą chwilę wpatrzymy się w kolor jej włosów, czujemy ogromną chęć by określić dokładny odcień, jej włosów, co nie jest wcale takie proste.
Głos: Hayley Marshall - Castle. Posiada kunszt kuszącej mowy. Jej głos tak przyciąga, że można słuchać go dniami i nocami, sprawia, że do twoich naturalnych potrzeb nie należy już jedzenie, czy picie, a słuchanie brzmienia jej głosu. To tak jakby dziewczyna posiadała głos syreny, która pięknymi pieśniami wabiła marynarzy i sprowadzała ich statki na mieliznę, a następnie zaś je okradała, a ludzi pożerała. Często nieważne jakie by słowa wypowiadała, nawet te, które obrażają i tak będziesz słuchać ich niczym twojej ulubionej piosenki, czy śpiewu ptaków o poranku. 
Umiejętności: Do ciężkich wysiłków Hayley nie należy uniesienie pilota. Dziewczyna jest uzdolniona jeżeli chodzi o umiejętności fizyczne. Od dziecka wiedziała, że niczego nie dostanie za darmo, więc na wszystko ciężko pracowała. Tak też pracowała nad sobą, nad swoją figurą i zdolnościami. Efektem jej pracy jest niezwykła zwinność i wytrzymałość, jeżeli chodzi o wytrzymałość na ból to zawdzięcza kolejom losu, dokładnie to karom stosowanym przez swojego opiekuna. Hayley jest znana z tego, że niezwykle szybko biega, niech ci nie przyjdzie do głowy, że wytrenowała to poprzez ucieczki. Bieganie to dla niej nie tylko jedna ze świetnie opanowanych umiejętności odhaczonych pośród innych z listy, ale także przyjemność i odskok od rzeczywistości, kiedy jeszcze biegnie razem z szumem ulubionej muzyki w słuchawkach. Jeżeli chodzi o jej siłę, jest dość słaba, nie na tyle aby nie potrafiła odkręcić butelki z wodą, ale jej przeciwnicy nie raz w porównaniu do niej mogli by dźwigać na swoich barkach sklepienie niebieskie niczym Atlas. Dziewczyna, jednak intensywnie nad tym pracuję, jednak proszę o wyrozumiałość, na pstryknięciem palców nie zacznie przenosić gór. 
Hayley w dzieciństwie miała okazję oglądać pokaz szermierki, bardzo jej się to spodobało i zaczęła biegać po domu z miotłą strącając wszystko, co leży na półkach. Z czasem fechtunek opanowała do perfekcji, a pomyśleć, że zaczęło się od dziecięcych fantazji po pokazie. Świetnie spisuję się też we władaniu ostrzem, którym obrona nie raz uratowała dziewczynie życie, a innych na pewno nie połaskotała. 
Moce: Dziewczyna używa ich wyjątkowo rzadko, ponieważ nie ma praktycznie o nich pojęcia. Nie do końca nad nimi panuje, nad niektórymi nie panuje wcale... Jeżeli chodzi na przykład o zdolność wyczuwania śmierci, czy widzenie cudzej aury życiowej, to gdyby ktoś jej powiedział, że to nie jest normalne nie uwierzyłaby, ponieważ dziewczyna posiada te zdolności w aktywności już od dziecka i nie chwaliła się tym z nikim, iż uważała to całkowicie za normalne. Moc, która intryguje ją najbardziej to możliwość ujrzenia cudzych upiorów, strachów, powody ciężkiego poczucia winy, które nie daje zasnąć osobie, w której to wszystko dostrzega. Hayley dopiero poznaje świat bogów, nie zna jeszcze mocy, które w niej drzemią, ma nadzieję, że kiedy je pozna, lepiej zrozumie otaczający ją świat oraz siebie.
Historia: Hayley urodziła się jako córka Andrei oraz Hadesa, będąc jednocześnie owocem zdrady matki. Hayley posiada dwóch przyrodnich braci, oraz ojczyma Mikael'a, tzw. "rekina biznesu", który posiada ogromne wpływy i niewyobrażalne bogactwo, dla którego nie ma żadnych zasad, ograniczeń i obowiązków, iż można otwarcie powiedzieć, że kupił cały świat. Dziewczyna była blisko swojej rodziny, z wyjątkiem Mikael'a, który poprzez świadomość, że jest ona chodzącym dowodem zdrady jego ukochanej nie darzył Hayley wielką miłością. 
Dzieciństwo Hayley nie było takie jakie powinno być i to wcale nie dla tego, że była herosem, było to raczej spowodowane życiem z ojczymem-tyranem, którego uważała za własnego ojca. Jeżeli chodzi o naukę, Hayley nie miała większych problemów w szkole, oprócz tych z rówieśnikami. Świetnie się uczyła, nie raz udało jej się zdobyć tytuł prymuski, z chęcią się uczyła, podobnie z resztą, jak jej bracia, jednak to oni byli chwaleni i doceniani przez ojca, a Hayley? Nigdy nie usłyszała od niego dobrego słowa, zawsze dla niego mogła być lepsza, w jego oczach była niedojdą, była zbyt porywcza i pochopna. Głośno powtarzał, że nauczyciele wcale nie oceniają jej faktycznych umiejętnością, a biorą pod uwagę fakt, że on jest wpisany jako ojciec w jej dokumentach. 
Wiecznie z niej szydził, poniżał, w końcu zaczął bić. Zaczęło się od momentu, kiedy pierwszy raz Hayley odważyła się wyrazić swoje zdanie inne od zdania ojczyma, nie była to jednak dyskusja, a kłótnia. Z reguły w stronę Hayley padało oskarżenie, które z pokorą przyjmowała, ponosiła konsekwencje za cudze przewinienia, jednak w tamtej chwili miała dość, nikt nie miał prawa nazwać jej złodziejką. Z domowych oszczędności zginęła spora suma pieniędzy, oczywiście pierwszą i jedyną podejrzaną była Hayley. Oskarżenie wcale nie byłoby bezpodstawne, ponieważ dziewczyna nie dostawała kieszonkowego, jak swoje rodzeństwo, jeżeli chciała zdobyć pieniądze musiała sama sobie je zarobić, co było nieco paradoksalne, bo jednak oficjalnie była córką jednego z najbogatszych ludzi na świecie, a musiała pracować w jakiś obskurnych barach nocami za grosze, pomimo wszystko Hayley nie zabrała tych pieniędzy, aż tak nie łaknęła bogactwa. 
Od tamtego dnia, kiedy pierwszy raz została spoliczkowana, była bita regularnie. Kiedy zaczął się okres nauki w liceum zaczęła uciekać z domu, spotykać się z przyjaciółmi, chciała uciec od tego wszystkiego, odpocząć od człowieka, którego nazywała tatą, o którego uznanie i dobre słowo uciążliwie walczyła, a on nadal jej nienawidził, czuł do niej wstręt, pomimo tego, że ona po prostu walczyła o jego miłość. Spotkania z przyjaciółmi, późne powroty do domu tylko spiętrzyły problemy. Ojczym, co noc na nią czekał, zaczął stosować średniowieczne metody, biczował Hayley, to nie są żarty. Jej krzyk późną nocą budził wszystkich w ich apartamencie, krew ściekająca z jej pleców lśniła w blasku księżyca po całym pokoju, w dodatku Hayley sama musiała ją sprzątać. Najśmieszniejsze było to, że wszyscy wokół słyszeli, co się właśnie dzieje, to jednak nikt nie odważył się przerwać cierpienia dziewczyny, nikt nie odważył się go powstrzymać, najlepiej wychodziło im udawanie, że nic się nie stało... Jeżeli chodzi o jej rodzeństwo nie miała do nich żalu, że nie stawali w jej obronie, wiele razy chcieli to zrobić, ale Hayley nie dała sobie pomóc, uważała, że jedna ofiara będzie lepsza niż kilka. 
Pewnego dnia Hayley postanowiła podjąć się rozmowy z ojcem, uświadamiając mu, że co by się nie działo to on jest jej ojcem, tylko, że ona nie była świadoma, że od urodzenia była oszukiwana.
"-Tato? Chciałabym ci coś powiedzieć-panicznie uciekałam od momentu kiedy nasze spojrzenia mają okazję się spotkać
- Musisz wiedzieć, że pomimo wszystko jestem twoją córką, nie wiem dlaczego...- nastąpiła chwila zawahania, dopiero zaczęłam uświadamiać sobie, co ja właśnie robię- dlaczego tak mnie nienawidzisz...- bałam się ujrzeć jego reakcje, nie podnosiłam wzroku, ale kiedy usłyszałam kpiący śmiech nie mogłam nie spojrzeć mu w twarz.
-Jesteś dla mnie nikim.- warknął wstając od stołu, ja zszokowana szybko zagrodziłam mu drogę chcąc kontynuować rozmowę, z nadzieją, że się przesłyszałam.
-Jestem twoją córką!- krzyknęłam nie bojąc się już jego spojrzenia, patrzyłam mu głęboko w oczy widząc w nich płonącą nienawiść, a po chwili zostałam spoliczkowana. Łzy spłynęły mi po policzkach pozostawiając za sobą wilgotne ścieżki na policzkach.
-Nie jesteś moją córką! Jesteś rodzinnym bękartem!"
Ta kłótnia dała wiele do myślenia dziewczynie, nie wierzyła w to, co usłyszała, myślała, że ojciec powiedział to przez nienawiść bez żadnego przemyślenia, jednak ten moment w jej życiu okazał się być tym przełomowym. Kiedy poszła do matki ta w końcu zebrała się i przyznała, że dziewczyna nie jest córką Mikael'a, jednak nie chciała też powiedzieć, kim jest jej prawdziwy ojciec. 
"Przez całe życie próbowałam się z odrzuceniem ze strony mężczyzny, którego uważałam za ojca! A ty tak obojętnie spoglądałaś na cierpienie własnego dziecka, kiedy tak naprawdę ty, twoja bezmyślność była tego powodem! Ty matko jesteś za wszystko odpowiedzialna! Kiedy chciałaś mi powiedzieć, że nie jestem dzieckiem tego potwora? Kiedy w końcu zdecydowałby się zrobić ze mnie kalekę?! Jak możesz z tym żyć? Wszystkie konsekwencje za twoją zdradę spadły na niewinne dziecko! Wyszłaś za potwora, ja tego potwora nazywałam własnym ojcem, ale to ty, ty matko jesteś prawdziwym potworem! I musisz wiedzieć, że stoisz za stworzeniem kolejnego ... Kiedy usłyszysz o popełnionych przeze mnie grzechach, nie będziesz myśleć sobie: "Co ją do tego zmusiło?" Nie, bo to ty matko jesteś twórcą wszystkiego czym jestem!" 
Hayley zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni po poznanych faktach. Żądała zemsty za jej cierpienie, a jeszcze bardziej chciała odnaleźć swojego prawdziwego ojca z nadzieją, że pozna kogoś, kto będzie dla niej prawdziwym ojcem, ojcem, który będzie traktował ją, jak własną córkę. Dziewczyna uciekła z domu, kradnąc przy tym kartę kredytową ojca, pomimo jego władczości i ogromnych wpływów, dziewczyna nie była głupia i zdążyła uniemożliwić blokadę karty przez ojca, kiedy ten zdążyłby zauważyć, że została skradziona. Hayley utraciła swoją moralność, ale zyskała wolność i zadziwiającą wszystkich wokół samodzielność. Dziewczyna zmieniła imię i nazwisko, tak by jeszcze bardziej zmniejszyć szansę na jej odnalezienie przez mściwego Mikael'a. Wbrew posiadaniu przez dziewczynę niezwykłej gotówki, nie mieszkała ona w pięciogwiazdkowych hotelach, wiedziała, że w ten sposób jej ojczym z łatwością ją odnajdzie, dziewczyna dni spędzała na treningach i poszukiwaniu informacji o biologicznym ojcu, a nocami? Spała tam, gdzie było miejsce. Z czasem zaczęła wynajmować jakieś niewielkie mieszkania, w których mogła zatrzymać się na dłuższą chwile. 
Ludzie Mikael'a deptali jej po piętach, Mikael nigdy nie odpuści, nie pozwoli sobie na przegraną. Hayley na swojej drodze spotkała wielu szpiegów ojca, wysyłała mu ich odcięte palce z pozdrowieniami, jednak Hayley jednemu wyjątkowo darowała życie. Nazywał się Tristian, aktorsko zdobył zaufanie dziewczyny sprawiając wrażenie jej przyjaciela, jednak Hayley zdążyła zauważyć to całe oszustwo i poddała mężczyznę torturom, a po uzyskaniu od niego informacji wypuściła, zlecając pozdrowienie jej ojczyma i przekazanie mu, że jego "córka" ma się świetnie.
Hayley miała dość ukrywania się od ojczyma, stwierdziła, że da Mikael'owi do zrozumienia, że nie jest jego ofiarą, a koszmarem na jawie. Miała szansę aby go zabić, jednak uważała, że to będzie dla niego za wygodna kara. Lata upokorzeń z rąk Mikael'a i obojętność matki, w połączenia z odrzuceniem jej jako swojej córki, doprowadziły Hayley do zabicia własnej matki w zemście oraz w celu zadania cierpienia ojczymowi, który pomimo zdrady Andrei nadal ją kochał. Mikael był jeszcze bardziej rozwścieczony, jednak dziewczyna nic z sobie tego nie robi i dalej gra mu na nerwach, pomimo nieopuszczającego ją strachu przed nim.
Nadszedł w końcu dzień, kiedy Hayley miała spotkać swojego biologicznego ojca, wiązała z tym ogromne nadzieje, kiedy jednak uświadomiła sobie kim on jest, nie potrafiła ocenić, który z jej "ojców" jest większym potworem. 
Młoda heroska, pomimo tylu pozostawionych za sobą trupów nie zdążyła zabić jeszcze żadnego potwora, może teraz w obozie herosów nadąży się jej taka okazja?
Historia każdego z nas jest warta uwagi, nie można jej ot tak pominąć. To nie jest tak, że jeżeli to przeszłość, to to co było nie ma już znaczenia, bo liczy się tylko teraźniejszość i przyszłość, bo to właśnie przeszłość doprowadziła nas do tego, gdzie jesteśmy teraz i jacy jesteśmy.
Inne zdj.: 1, 2, 3, 4
Inne: 
-Jej prawdziwe imię to Melinoe, aby tak się nazywała zapragnął Hades pisząc o tym w liście do matki nienarodzonej jeszcze heroski. Dziewczyna przez późniejsze koleje losu musiała zmienić nie tylko swoje imię, ale także nazwisko z obawy, że jej ojczym ją odnajdzie. Od tamtej pory dziewczyna nie zdradza nikomu swojego prawdziwego imienia. 
-Niewiele wie o świecie do którego należy, tylko tyle, co wyczytała o mitologii w książkach. Matka niczego nie powiedziała jej o ojcu i o świecie do którego należy.
-Co noc nawiedzają ją koszmary czasami ukazują one cudze śmierci, a czasami w koszmarach przytaczane są sceny z jej przeszłości, kiedy jest poniżana i bita przez ojczyma.
-Na jej plecach rozciągają się blizny, których dziewczyna się wstydzi, iż przypominają jej o czasach jej bezradności.
-Interesuję się literaturą, czasami zdarza się, że w swoje wypowiedzi wplata fragmenty np. wierszy, które pasują do jej obecnej sytuacji.
-Fascynuję się grą na fortepianie, jednak, kiedy zapragnęła uczęszczać na lekcje, ojciec kategorycznie jej tego zabronił.
-W wolnych chwilach rysuje lub maluje, ponieważ daje jej to odczucie całkowitej kontroli, może wybrać, co będzie malować, na jakim płótnie, jaką farbą...
-Zawsze posiada przy sobie kilka noży i nigdy nie można być pewnym, czy wszystkich ją pozbawiłeś/aś, bo jest ich w jej garderobie naprawdę sporo. 
-Ma lęk wysokości, jednak jeżeli sytuacja będzie wymagać od niej wejścia na daną wysokość, ta pomimo strachu będzie starała piąć się do góry, nikomu nie mówiąc i nie dając znaku, że boi się wysokości.
-Boi się wody, dlatego umiejętnie omija zbiorników wodnych, nikomu nie pokazując, że się boi, podobnie, jak z wcześniejszym strachem. Hej! Nie bądź głupi, to że boi się wody, wcale nie oznacza, że dziewczyna nie bierze kąpieli, wanna, a np. jezioro to nie to samo, prawda?

Pochwały/Upomnienia: 0/0
Autor: marci12387
SIŁA: 10|SZYBKOŚĆ: 35|ZWINNOŚĆ: 30|WYTRZYMAŁOŚĆ: 25

środa, 13 lipca 2016

Carter

Brak komentarzy:

Boski Rodzic: Zeus
Imię i Nazwisko: Carter Bailey, nie waż się sprowadzać tego mienia do prostszej formy, ani zastępować go żadnym głupim przezwiskiem. Skrócisz je, ja skrócę cię o głowę.
Wiek: 18 lat, czyż to nie wspaniały wiek?
Urodziny: 22 lipca
Płeć: Mężczyzna z krwi i kości.
Dom: I am number one!
Rodzina:
  • Zeus - ojciec. Jego wizyty należały do rzadkości. Carter nigdy nie próbował się z nim dobrowolnie kontaktować, nie pytał o niego, mimo, że dowiedział się o jego istnieniu zasadniczo wcześnie. Pasuje mu aktualny układ rzeczy - on nie musi kupować mu prezentów na dzień ojca, przy tym ma spokój od bogów, którymi gardzi. Carter żyje swoim życiem, Zeus swoim. Proste i bardzo wygodne.
  • Catherine Bailey - wybawicielka? Autorytet? Przyjaciółka? Po prostu matka. Mimo jego wybryków i braku posłuszeństwa nigdy nie traktowała go jak niedojrzałego bachora. Przez całe swoje życie nie usłyszał od niej zdań typu "Masz szlaban!", "Bo ja tak mówię!". Rozmawiała z nim na każdy temat i dawała wybór, on wybierał rozsądnie. Obecnie swój czas poświęca nowej pasji, którą odkryła dzięki swemu chłopakowi, Williamowi - reżyserii. Carter ma do niej ogromny szacunek i co tu dużo mówić, to jedyna kobieta, którą zdołał kochać więcej, niż kilka dni. 
  • Daisy i Hunter - ona to czteroletnia biszkoptowa labradorka, on za to jest dziewięcioletnim dogiem niemieckim, czarnym niczym noc. Oboje są jego najlepszymi przyjaciółmi i członkami rodziny. Hunter nauczył go wielu ważnych rzeczy, których nie byli w stanie przekazać mu wszyscy nauczyciele razem wzięci, na przykład siły przyjaźni cierpliwości, cieszenia się z małych rzeczy, pokazał wspaniałe miejsca i pełnił rolę znakomitego pocieszyciela (ach, strażnika drzwi jego pokoju również). Daisy za to potrafiła całymi godzinami rozśmieszać go do łez i bez żadnego zmęczenia znosić wygórowane zachcianki, typu gra w koszykówkę o trzeciej w nocy. Jak na psa jest całkiem dobra w tym sporcie.
Zauroczenie: Carter uwielbia towarzystwo dam, szanuje je i obchodzi się z nimi jak najlepiej. Wbrew pozorom nie zależy mu na posiadaniu jak największej ilości związków. Bardzo wyraźnie rysuje granice pomiędzy zauroczeniem, a zakochaniem. Jeżeli Carter ma kochać, to jak najmocniej i jak najdłużej pozwoli mu na to Pani Śmierć. Tak, mówimy o tym samym Carterze Baileyu.
Status: Pełnoprawny obozowicz, bywało się tu i tam.
Motto: Nie posiada. Nie zwykł kierować się w swoim życiu zlepkiem kilku liter.
Drużyna: Czerwona.
Charakter: Carter od zawsze lubił się wyróżniać. Gdy tylko mógł, stawał przed szeregiem monotonii z uniesioną głową, świadomie ściągając na siebie nieprzychylne spojrzenia innych. Otwarcie mówi o swych poglądach i zainteresowaniach. Szczerość? W przypadku Cartera występuję niemalże w każdej jego wypowiedzi. Gardzi on kłamstwem, jednak jak dobrze wiemy, nieraz musimy się nim posłużyć.
Bailey. To nazwisko zdecydowanie zbyt często powtarzane jest wśród mieszkańców Obozu. Przez ostatnie dwa lata zdążyło zostać wspomniane w przeróżnych historiach i legendach. Niektóre z nich Carter może zaliczyć do swych osobistych wspomnień, gdyż są jak najbardziej prawdziwe. Inne natomiast to osławione złą chwałą przygody wyssane z palca przez wielu zazdrosnych obozowiczów. Nasz bohater jednak nie zamierzał ich likwidować, pozwolił, by dalej przekazywane były sekretnie na ucho. Bądźmy szczerzy, to jeszcze bardziej podnosi słupek jego popularność, respekt wobec jego osoby, a nawet kreuje go, jako prawdziwego złoczyńce. To takie zabawne, gdy pierwszoroczniaki wpatrują się przerażone w jego widelec podczas posiłków w pawilonie.
Jego jedną z najbardziej dominujących cech jest...sama dominacja. Jako potomek Zeusa pewność siebie i umiejętności przywódcze ma we krwi. We wszelkich sprzeczkach jest nie do przegadania. Odpowiednio dobierze słowa, zbuduje nastój i obróci twoje słowa przeciwko tobie. Nawet jeśli racja stoi po twojej stronie, on sprawi, że uwierzysz w największą brednię, jaką ci wciśnie. Dlatego często powtarza się, że "tak jak Carter chce, tak powinno być." Nie zależy mu jednak na osiągnięciu ogromnej władzy i przekształcenia swoich znajomych w poddanych mu niewolników, chociażby przez tą umiejętność.
To, czym wyróżnia się spośród innych półbogów jest bezsprzecznie umiejętność skupienia się oraz cierpliwość. Niewiele rzeczy na tym świecie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi, jednak gdy już to nastąpi, nie ma co zbierać po nieszczęśniku, który do tego doprowadził. Rozpęta się burza z walącymi ze wszystkich stron, śmiertelnymi piorunami i tnącym skórę deszczem. Burzą będzie Carter, samobójca, który ją wywołał jego pierwszą ofiarą.
Odwaga to nieodłączna cecha herosa, nie pomijając oczywiście Cartera. Ten chłopak stanowczo zbyt wiele razy doprowadzał swą matkę do stanu przedzawałowego przez niebezpieczne sytuacje, w których grał główną rolę, wszystko przez nadmiar odwagi! Od najwcześniejszych lat życia pożądał przemożnego odczucia adrenaliny. Fascynuje go igranie ze śmiercią, wrażenie bycia pomiędzy światem żywych, a umarłych.
Niekiedy działa zbyt porywczo, nie zastanawiając się nad skutkami podjętych decyzji. Zaledwie kilka razy zdarzyło się, by poświęcał czas na rozważanie wszelkich możliwych opcji. Mimo to, dzięki trzeźwemu myśleniu potrafi wybrnąć z kłopotów bez większego szwanku. Tak, bez przeszkód można przypisać mu złotą cechę, jaką jest inteligencja. Czy to w walce, czy na co dzień, stara się jak najczęściej wykorzystywać jej pokaźne zasoby.
Nie jest osobą, która dopuszcza otrzymywanie pomocy od innych. Nie pozwala mu na to duma, odziedziczona po ojcu. Jest za to wyjątkowo chętny do ofiarowania pomocnej dłoni ze swojej strony. Podobnie jest z cierpieniem, tym wewnętrznym szczególnie. Cartera nie można skrzywdzić, wszelkie nieszczęśliwe chwile, przykrości zbywa z nienaturalną łatwością, obcą, nieludzką wręcz, jednak, gdy nawet nieznajoma osoba przeżywa trudny czas w swoim życiu, bez zahamowań stara się ją pocieszyć. Boli go widok cierpiących ludzi. Gdy ktoś roni łzy, skłonny jest nawet zbłaźnić się przed takową osóbką. Można określać go na wiele sposobów, wykorzystując przy tym różne słowa, jednak nie bez powodu zasłużył na tytuł znakomitego pocieszyciela oraz słuchacza. Jest doskonałym materiałem na wielogodzinnego rozmówcę. Nieważne, czy tematem będą dręczące blizny z przeszłości, czy dzisiejsza pogoda, zaangażuje się w konwersacje, analizując i zważając na punkt widzenia drugiej osoby.
Bez dwóch zdań przyjacielem jest znakomitym! Założę się, że niejaki delikwent, zwany Antonim potwierdzi wcześniejsze zdanie. Szczęście drogich mu osób stawia wysoko ponad swoim. Bez zastanowienia byłby gotów oddać życie w imię jego bliskich. Na szczęście jest takich niewielu, więc nie musi zbyt często kusić losu.
Młody pan Bailey zawsze walczy do końca o wszystko, nawet o najmniejszą drobnostkę. W każdej sytuacji potrafi dostrzec plusy, nawet, gdy jest w najbardziej beznadziejnym położeniu, nie traci nadziei. Nie można go jednak od razu nazywać optymistą, skłoniłabym się bardziej ku miana realisty o niezłomnej wierze. O, to nawet pasuje.
Jak mogliście się już przekonać, Carter nie ma nic przeciwko dzieleniu się z innymi swoimi przemyśleniami, jednak nie wiąże się to z emocjami, nie okazuje ich żywnie. To, co dzieje się w środku Cartera, tam też zostaje. Woli stawiać czoło swoim problemom samotnie, próbując być niezależnym i samodzielnym.
Ma dość specyficzne poczucie humoru. Rozśmieszenie go przy pomocy kawałów nie wchodzi w grę, przecież większości z nich w ogóle nie jest zabawna! Na co dzień znacznie częściej jego twarz zastyga w wyrazie obojętności, jednak są chwilę, w których nie może opanować śmiechu, najczęściej mają one miejsce w domku pod numerem dwunastym, bądź w towarzystwie przyjaciół.
Honor to dla niego bardzo ważna sprawa. Nie chce nawet słyszeć o możliwości utraty go. Podejmuje się więc wszystkich rzuconych mu wyzwań i nie hańbi się niedotrzymaniem słowa. Lubi łamać zasady, byleby nie swoje.
Aparycja: Carter nie wyróżnia się zbytnio z tłumu, jeśli chodzi o sylwetkę. Nie jest specjalnie wysoki, wzrost z pewnością uniemożliwi mu zostanie koszykarzem, jednak nie zalicza się też do niskich osobników. Jest szczupły, aż nie sposób uwierzyć, że taka chudzina, jak on, potrafi wszamać kilka porcji spaghetti. Jego postura wygląda jednak nienagannie przez dobrze widoczne mięśnie, które są efektem wielu treningów. Posiada ostre rysy twarzy i bladą karnację, co upodabnia go do greckiego popiersia, rzeźbionego w marmurze. 
Carter ma dość specyficzny sposób poruszania się. Dość wyniosły. Głowę zadziera wysoko, obdarzając mijane istoty zimnym spojrzeniem spod przymrużonych powiek. Przechodząc obok niego, zapewne odczujesz powiew chłodnego wiatru. Kroki stawia pewnie, jednakże pozornie towarzyszy im wyważona ostrożność, sposób ten przypomina stąpanie lwa, bądź pantery. 
Jeżeli chodzi o ubiór osiemnastolatka, to nie jest on właściwie określony. Zakłada na siebie to, w czym jest mu wygodnie.
Wzrost: 172 cm.
Kolor oczu: Oczy Cartera przypominają dwa owalne, prawie całkowicie czarne onyksy. Można powiedzieć, że dostosowują się do jego humoru. Zwykle przybierają barwę chmurnego, szarego nieba, zwiastującego burzliwy dzień. Jednak często zmieniają swą barwę na smolistą czerń, głęboką, zdolną zahipnotyzować.
Kolor włosów: Tak, jeżeli chodzi o wygląd, wdał się w ojca niemalże całkowicie. Potęguje to czarna jak noc czupryna. Carter nie przywiązuje większej uwagi do prezentacji swoich włosów, przez co są długie, nierówno przystrzyżone i ułożone w wiecznym nieładzie, przez jedynego stylistę chłopaka - wiatr.
Głos: Andy Black - We Don't Have To Dance. Barwa głosu chłopaka jest melodyjna, głęboka, po prostu przyjemna. Przypomina mruczenia kota, bądź melodię wygrywaną na gitarze basowej.
Umiejętności: Carter cały czas pozyskuje nowe umiejętności i zdolności. Na treningi przeznacza przynajmniej połowę swego codziennego dnia. Słynie ze swej szybkości oraz zwinności niemalże w całym Obozie. Bardzo dobrze biega, chociaż wyłącznie na krótkie dystanse. Nie został obdarzony dużą wytrzymałością, co powoduje, iż nie starcza mu sił na dłuższy wysiłek.
Uwielbia wspinaczkę, czy to po stromych górach, klifach, czy wysokich drzewach. Posiada dużo siły w dłoniach, co sławi go w tejże dziedzinie.
Co ciekawe, świetnie orientuje się w terenie. Ma świetna pamięć i jest spostrzegawczy, co pomaga mu w tejże dziedzinie. Dla ciebie tamten orzech obok dębu może nie mieć znaczenia, podczas gdy dla Cartera okaże się niezwykle przydatnym punktem odniesienia.
Mimo, że nie jest synem Ateny, potrafi doskonale ocenić sytuację i obrać właściwą strategię. Ta umiejętność bardzo pomaga w ulubionej dyscyplinie Cartera - walce na miecze. Chłopak od wczesnego dzieciństwa szlifuje wszelkie techniki z nią związane, opracowując swoją własną, niepowtarzalną. Uważa się go też za wyjątkowo godnego przeciwnika w łucznictwie. Nic w tym niezwykłego, gdyż nauki pobierał u najznakomitszego rodzeństwa w tej sztuce - Artemidy oraz Apolla ("Dzięki tato, świetny prezent dla siedmiolatka"). Nie można także zapomnieć o jego zamiłowaniu do wyścigu rydwanów. Uwielbia prędkość, która towarzyszy mu przy każdym zakręcie. Nie ukrywa, że umie zgrać się z koniem, mimo że te stworzenia wyszły spod ręki Posejdona.
Dobrze rozwinął słuch i wzrok. Dosłyszy każdy krok, czający się za jego plecami, przez co zaskoczenie go staje się zadaniem niewykonalnym. Jego oczom nie umknie żaden, najmniejszy szczegół, dlatego bez trudu strzała posłana z jego łuku trafi do celu.
Upodobał sobie także biegi przełajowe. To doskonały egzamin na przetestowanie wszystkich z powyższych umiejętności. Zwinność pomaga mu w pokonywaniu jednym susem wysokich przeszkód, a pozytywny czas zapewnia mu wrodzona szybkość. Dodatkowo cały efekt zwieńcza jego dobra synchronizacja nóg z rękoma.
Moce: Carter rzadko używa sowich nadprzyrodzonych zdolności, jedynie, gdy sytuacja naprawdę tego wymaga. Jako potomek Zeusa posiada wrodzone umiejętności, takie jak Aerokineza,w której skład wchodzi panowanie nad wiatrem, tworzenie wirów powietrznych, a także latanie. Jednakże chłopak zdawkowo opanowała te moce. Bez trudu potrafi skłonić wiatr do posłuszeństwie, jednak wywołanie wirów przychodzi mu z trudem. Latanie pozostaje kwestią sporną, gdyż raz idzie mu to wyjątkowo dobrze, podczas gdy kolejnego dnia fatalnie. Dodatkowo, przywilejem dla dzieci Zeusa jest Elektrokineza, czyli zdolność wytwarzania piorunów i manipulacja nimi. Carter uwielbia tę moc, opanowała ją całkiem niedawno, ale za to precyzyjnie.
Historia: Kto by pomyślał, że zwykły chłopak z Queens ma całkiem ciekawą historię do opowiedzenia? Zacznijmy więc od samego początku. Jego matka studiowała wtedy dziennikarstwo. Mieszkała wraz z psychofanką ziemniaków w obskurnej kawalerce, jednej z tych, których krajobraz za oknem stanowi mur starej kamiennicy. Pewnego dnia czytając książkę w pobliskim parku, spotkała przystojnego mężczyznę. Rozmowa z nieznajomym od razu pochłonęła ją całkowicie, chłopak wydawał się czytać jej w myślach (co było bardzo prawdopodobne) i oczarowywać swoimi opowieściami. Jasnym było, że rozmowa w parku to dopiero początek.
Spotykali się jakiś czas, aż w końcu zdecydowali się zrobić kolejny krok - poślubić się. Dosyć szybko, nie? Oczywiście, coś poszło nie tak. Gdy Catherine dowiedziała się, że jej ukochany to Zeus, bóg olimpijski, nie skończyło się to dla niego zbyt przyjemnie. O mało co nie wylądował w gabinecie psychiatry.
Teraz zaczyna się ta ciekawsza część. Pewnego słonecznego, upalnego dnia lata na świat przyszedł chłopiec imieniem Carter, "Cześć, świecie" - powiedziałby, gdyby miał taką możliwość. Matka była w ciężkim szoku, gdy jej dziecko zaczęło nienaturalnie świecić, zamiast drzeć...płakać, to znaczy. Nie lubię dzieci, Carter zresztą też.
Lata mijały, chłopiec rósł, a Zeus pojawiał się co jakiś czas z wizytą u swojego syna. Dla Catherine wychowywanie młodego herosa nie było dużym wyzwaniem, wręcz przeciwnie, bardzo miło wspomina dziecięce lata Cartera. Ach, te matki, nie przestają kochać nawet, jeśli ich dziecko bawi się samochodami ciężarowymi. I nie, nie mówię tu o miniaturkach z plastiku, przeznaczonych dla brzdąców. Carter za swoje zabawki uważał takie pojazdy, tyle że naturalnych rozmiarów i ciężarów, dobytek życiowy sąsiada z naprzeciwka.
Szkolny czas naszego bohatera to głównie miłostki. Carter co trzy dni przedstawiał swojej matce nową dziewczynę. Nie myślcie sobie jednak, że pochłaniało to cały jego czas. Bowiem zdążył go zainwestować także w granie na pozycji atakującego w szkolnej drużynie piłkarskiej, a nawet mógł poszczycić się tytułem wzorowego ucznia. Tak było, póki nie zaczęło zlatywać się potwory. Było ich za dużo i za często nawiedzały małego Cartera. Catherine zmuszona była oddać go pod opiekę ludziom, takim, jak on. Bezpiecznie dotarł do Obozu, gdzie zaczął swój trening.
Inne:
-Carter uwielbia zwierzęta! Bezproblemowo potrafi się z nimi porozumieć, traktuje je na równi z ludźmi. Zanim zaczął poważnie angażować się w swoje szkolenie w Obozie, chciał zostać weterynarzem.
-Osiemnastolatek gardzi wszelkimi używkami. Zabawnie to brzmi.
-Jest wszystkożerny, ale jak to mówią matematycy, zawsze są jakieś wyjątki. Bailey nie weźmie do ust żadnej ryby, ani grzyba.
 -Nie lubi deszczu, co dziwne, w końcu deszcz to poniekąd daleka działka Zeusa. Hm, w sumie może właśnie dlatego.
-Muzyka odgrywa bardzo ważną rolę w jego życiu. Słucha wszystkiego, co wpadnie mu w ucho, szczególnie utworów należących do zacnego gatunku, jakim jest rock.
-Okazjonalnie gra na fortepianie, w dzieciństwie pobierał lekcje gry na tym instrumencie.
-Nigdy nie przeklina, nigdy. Jego zasób słownictwa nie jest aż tak bardzo ograniczony.
-Nie lubi tańczyć, chociaż bardzo dobrze sobie z tym radzi. Tak właśnie, gdy wychodzi na parkiet, oficjalnie możemy świętować.
-Nie ma nic przeciwko noszenia koszul, wręcz przeciwnie.
-Mimo wszystko, jest dziecinny. Wśród jego pokaźnej kolekcji filmowej przeważają produkcję Disney'a.
Inne zdj.: 123
Pochwały/Upomnienia0/0
SIŁA: 25|SZYBKOŚĆ: 27|ZWINNOŚĆ: 27|WYTRZYMAŁOŚĆ: 21|
Autor: ~Nessie

wtorek, 12 lipca 2016

Różowe Landrynki

Brak komentarzy:
Musicie wiedzieć o tym, że Madame Vicker to największa plotkara na obozowisku.
Pamiętajcie, ta kobieta wie więcej od google, więc jeśli macie jakiś problem, to jej różowe drzwi stoją otworem.
Uprzedzam was, że jeśli zrobicie coś głupiego lub żenującego, to może się to pojawić w jej..gazecie. Raz na tydzień, pod każdym domkiem ląduje plik gazet, dla każdego herosa. Ni mniej, nie więcej. Różowe Landrynki to duma naszej Madame, a wszyscy doskonale wiedzą, że można tam znaleźć dosłownie wszystko. Dowiedzieć się kto nowy pojawił się na Obozie, jaki psikus odwalili w tym tygodniu Antonio i Carter, co przeskrobali wielcy Bogowie, co Chejron jadł na obiad i wiele, wiele innych ciekawych rzeczy.
Ach, zapomniałabym, jeśli macie jakąś, ciekawą landryneczkę, to śmiało wpadajcie do Madame i szybko jej o tym mówcie.


Niech róż będzie z tobą!

Antonio

Brak komentarzy:
Potwierdzam, ten na rękach, z perfekcyjnym wyrzutem nogi, to Antonio. Nie pytajcie, sama nie wiem. 

Boski Rodzic:Dionizos 
Imię i Nazwisko: Antonio Molière
Wiek: Niby ma na papierku 19, ale to nadal płód umysłowy.
Urodziny: 19 stycznia
Płeć: Pod każdym względem swojego umysłu jak i ciała - chłopak.
Domek: 12
Rodzina: 
  • Tata Dionizos, no cóż, wszyscy powtarzają, że Antonio to praktycznie jego kopia. On sam twierdzi, że owszem, ma parę wspólnych cech z Bogiem, aczkolwiek mają równie sporo różnic. Antonio ma z nim ograniczony kontakt, traktuje go bardziej jak opiekuna na Obozie, niż ojca. Ale nigdy nie narzekał, ponieważ Dionizos czasami poświęcał mu swoją uwagę, a chłopak zdaje sobie sprawę, że on naprawdę kocha swoje dzieci. 
  • Mama Léonore Molière, ma z nią wyjątkowo dobry kontakt. Szanuje ją i wprost uwielbia. Nie miała przed nim żadnych tajemnic, o jego brzemieniu jakim jest bycie półbogiem powiedziała mu stosunkowo wcześnie, gdyż miał dziesięć lat. Odkąd pamięta uważała na jego jak na jajko, ale ten robił wszystko, by tylko popsuć jej szyki. Nie lubił troskliwego spojrzenia matki. 
  • Siostra (nie półbóg) Capucine Molière, "ma petite femme", to aktualnie jedna z najważniejszych kobiet w jego życiu. Co prawda ta kobietka ma na razie tylko pięć lat, ale Antonio nie umie jej odmówić. Bardzo często wybywa z Obozu tylko po to, by spędzić z nią parę cudownych godzin. 
  • Ojczym John Lynch, zmarł w wypadku samochodowym przed narodzinami Capucine, przyszywany ojciec, którego Antonio kojarzy dość dobrze. Nigdy nie darzył go większym uczuciem niż, "lubię cie", ale wiedział, że był to porządny człowiek. 
Zauroczenie: Och, proszę was.
Status: Jest z natury leniwy, więc nie walczy o grupowego.
Drużyna: Niebieska
Motto: "Gorzka prawda z samego rana nie jest dobra na trawienie" Mechaniczny Anioł Cassandra Clare 
Charakter: Poznajcie Antonia. Ten człowiek to naprawdę temat rzeka, a poznawanie go, można porównać do otwierania wstrząśniętej puszki pepsi. Wulkan emocji i cech charakteru, doznań oraz uczuć.
Na jego ustach zawsze rozciąga się leniwy, cwaniacki uśmiech, co idealnie odzwierciedla jego stosunek do, dosłownie, wszystkiego.
Energia go rozpiera, a głowa eksploduje od pomysłów. To dusza towarzystwa, która nie umie przeżyć zbyt długiego okresu czasu bez obecności drugiego żywego stworzenia. W całym Long Island nie znajdziesz osoby, która by go nie znała. To głównie dlatego, że wszędzie go pełno, nawet jeśli jest zupełnie zbędny. Ma oczy i uszy szeroko otwarte, lubi być dobrze poinformowany.
Antonio urządza najlepsze imprezy na obozowisku, jeżeli spytasz się przypadkowego człowieka o to, gdzie masz się skierować, by przeżyć noc pełną wrażeń - bez zawahania wskaże ci on domek dwunasty i wymówią jedno imię: Antonio. 
U niego najzwyczajniej w świecie nie da się nudzić, niektórzy uważają, że jest za bardzo nadpobudliwy nawet jak na półboga. Roztrzepaniec jakich mało, ta istota nie potrafi zatrzymać przy sobie jakiegoś drobiazgu dłużej niż pięć sekund. Oczywiście, trzeba zaznaczyć, iż ta rzecz nie ma dla niego żadnego znaczenia. Gdy jednak ma to jakąś wartość sentymentalną, potrafi nosić ze sobą do śmierci. Wisiorek na jego szyj dostał od babci, zawieszkę stanowi jej ulubiony pierścionek. Tę pamiątkę ma na sobie od długich, pięciu lat.
Roztrzepanie idzie w parze z lenistwem i brakiem zainteresowania czystością. Bałagan to dla niego jak porządek, nienawidzi sprzątać. Na widok szczotki do zamiatania robi mu się niedobrze. Kto to w ogóle wymyślił? Hey, ludzie! Życie w nieporządku nie jest takie złe, poważnie. Wszystko da się znaleźć, trzeba poświęcić tylko troszkę więcej czasu niż normalnie. W najlepszym przypadku możesz się zgubić w bałaganie, a w najgorszym nigdy nie odnaleźć drogi powrotnej i umrzeć.
Antonio to żartowniś i cwaniaczek, który musi wykręcić jakiś numer, przynajmniej raz na tydzień. Powiadam wam, największe kawały na tymże obozowisku to sprawka jego i jego kumpla (lepiej nie używajcie słowa "przyjaciele", bo obydwaj ziszczą was w pięć sekund) Cartera! Ich duet jest znany na cały Obóz i wszyscy tylko z niecierpliwością wyczekują ich kolejnych psikusów.
Chłopak potrzebuje zaufanego towarzystwa do wycinania numerów innym obozowiczom, to jego ulubione zajęcie. Jeśli usłyszycie, że ktoś ostrzygł brodę Pana D. przez sen, to możecie być pewni, kto to. Hm, niesamowite jest to, że po Obozie chodzą różne owiane mroczną aurą historię...ale oni nigdy tego nie prostują. To strasznie zabawne, kiedy nowi patrzą wielkimi oczami, gdy Antonio lub Carter biorą do dłoni pieczonego kurczaka. 
Wierzcie, lub nie, ale to łagodny człowiek. Nie umie być chamski, czy wredny, to nie leży w jego naturze. Nie w taki sposób został wychowany i tego się nie zmieni. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy, pomoże. Bez względu na to, jak bardzo mu się nie chce. Sumienie by go pożarło, gdyby zostawił kogokolwiek bez udzielenia wsparcia, bez znaczenia czy psychicznego czy fizycznego.
Posiada pełną kulturę, którą od najmłodszych lat wpajała mu matka. Stara się przestrzegać wszystkich zasadach, no ale proszę was, komu by się chciało siedzieć prosto i cały czas się uśmiechać? Chociaż to drugie nie jest dla Antonia problemem. Zawsze się szczerzy.
Ma bzika na punkcie palenia papierosów, cholera go trafia, jak widzi, gdy ktoś świadomie zabiera sobie parę lat życia. Dlatego nie polecam palić w jego obecności, to może się skończyć odłupaną dłonią. Tak samo mocno uczulony jest na przeklinanie. Akceptuje brzydkie słowa w umiarze, natomiast czuje chęć mordu, gdy ktoś używa takiego słownictwa w każdym zdaniu i to po przecinku.
Jak na swoje młode dziewiętnaście lat jest dojrzały uczuciowo. Starannie rozdziela zauroczenie ciałem od zakochania się. Posiada świadomość, że uczucia potrzebują troszkę czasu, by dojrzeć, więc nigdy nie będzie pędził na łeb na szyję i naciskał.
Szarmancki z niego mężczyzna, płeć piękna zawsze go fascynowała (och, no jest mężczyzną), obiecał sobie kiedyś, że zgłębi tajniki pełen kobiecości, gdy już będzie miał wybrankę życia. Pozostaje mu życzyć powodzenia.
Gdy kobieta płacze, wnet mięknie mu serce, a nogi automatycznie niosą w stronę tejże biednej istotki. To jego wrażliwa strona, o której istnieniu mało kto w ogóle wie. Cóż poradzić na to, że woli gdy ludzie się śmieją, a nie płaczą?
Antonio wolałby utracić wszystkie swoje kończyny, niż honor. Wie kiedy ma przerwać kłótnie, by nie doszło do niepożądanych sytuacji z których ciężko byłoby wybrnąć.
Przyjaźń to jedna z najważniejszych wartości w życiu tego gagatka. Zawsze stanie za tobą murem i będzie walczył o twoją sprawę do końca, nie pozwoli, by ktoś krzywdził osobę tak bliską jego serca. Jeżeli masz nim dobry kontakt, to zapewniam cie, to świetny materiał na przyjaciela. Tyle tylko, że ty również musisz być takim materiałem, a Antonio wysoko stawia poprzeczkę.
Niby wszystko wyłożone jak na tacy, ale nie powinniście dać się zwieźć. Wszyscy zdążyli już spostrzec, że za Antoniem ciągnie się mgła tajemniczości i mroku. Niektórych rzeczy nie wie po prosu nikt, a chłopak nie kwapi się do wygłaszani mów wyjaśniających. Jest też jednym z takich, którzy lubią nie być do końca poznani i bezbarwni jak szkło.
Ma perfekcyjną wręcz pamięć. Trzymajcie języki na wodzy! Ten człowiek potrafi zapamiętać wszystko, jeśli tylko lekko się wysili, dzięki czemu nie tak łatwo znowu go oszukać. Ogólnie trudno okłamać jego osobę, gdyż on zawsze wszystko wie.
Okropny z niego uparciuch, ale cóż począć? Jest zbyt stanowczy w swoich czynach i postanowieniach, przez co naprawdę trudno skłonić go do zmiany podjętej decyzji. Podobno leń, ale kiedy się uprze, to samego Hermesa przegada, byleby dopiąć celu.
Antonio uwielbia zabawiać ludzi, czuje się pełen życia, kiedy widzi, że ktoś dzięki niemu się uśmiechnął. Jeżeli masz doła życiowego, to drzwi jego domku stoją otworem. Obiecuje, że wszelkie tajemnice zaciąga za sobą do grobu i zapewnia klimatyzacje oraz regularne posiłki.
Jego charakter pozwala mu na komentowanie wszystkiego w dość ironiczny i dwuznaczny sposób. 
Dużo osób powtarza, że Antonio ma talent do wkurzania Bogów. Jest w tym kropla prawdy, Antonio uwielbia siać nieprawdziwe plotki na ich temat, przy nowych obozowiczach. Oczywiście później dostaje za to po uszach, od Pana D, tudzież jego taty. Jednak mało kto jest tym zdziwiony, gdyż w chłopaku jest nutka buntownika. Nie lubi stereotypów i osób które myślą w taki sposób.
Tutaj muszę już wspomnieć o jego jednym, podkreślam jedynym, uzależnieniu. Są nim tatuaże. Twierdzi, że jak zrobisz sobie jeden, to wpadasz w ciąg i miesiąc później robisz kolejny. W efekcie...jego ciało jest w dużej ilości atramentu.
Aparycja: Antonio to wysoki i postawny chłopak. Jego czarne włosy budzą zastanowienie u większości osób, ponieważ wydają się być już tak czarne, że niemal fioletowe. I to jest właśnie bezsensu, ale to sama prawda. Końcówki jego długich włosów są już ciemno fioletowe, a nie czarne.
Oczywiście wszyscy uważają to za cechę wyglądu otrzymaną po ojcu, natomiast zwykli śmiertelnicy jako zwykłe przefarbowane pasma.
Chłopak ma mocno błękitne oczy, które otrzymał po matce. On to taka mieszanka wybuchowa obydwóch rodziców, jeśli chodzi o wygląd, to można dyskutować miesiącami, którego z rodziców bardziej przypomina.
Ma ostre, mocne rysy twarzy, ale łagodzą je malinowe usta i okrągłe, duże oczy. Gdy się uśmiecha możemy dostrzec minimalne dołeczki w jego policzkach, ale to rzadko i trzeba się naprawdę dobrze przyglądać. Ma ciemną karnację skóry, aczkolwiek praktycznie (oprócz tej blizny na skroni...) bez żadnych defektów.
Lekko wyszczerbione obydwie jedynki i blizna na prawej skroni, po tym, jak spektakularnie przewrócił się o własne nogi i zarył głową o krawężnik chodnika. Niby wysportowany, a zdarza się mu być ciapą, no proszę.
Wraz z jego wyluzowanym charakterem pojawia się też sposób poruszania się. Antonio chodzi pewnym krokiem, ale lekkim i pełnym gracji, tak jakby mu się nie chciało, a przy tym wychodzi mu to świetnie. 
Wyraźnie zarysowane mięśnie i ładnie wyrzeźbiona sylwetka, raczej dba o takie sprawy. Chłopak nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do swoich ubrań. Nie obchodzi go to, czy obozowa bluzka zgrywa się kolorem ze spodniami. Więcej uwagi poświęca swojej zbroi.
Wzrost 178, wysoki chłopak, ot co
•Kolor oczu mocno błękitne
•Kolor włosów czarne, w pewnym momencie przechodzą w fiolet
Umiejętności: Poza lenieniem się? No cóż. Antonio wyśmienicie posługuje się mieczem, nie ma się co oszukiwać, skoro przebywa na Obozie od małego, to logiczne, że ma to opanowane do perfekcji i doprawdy, dzieci Aresa mają nawet problem z pokonaniem go w walce. Schlebia mu to, jednak pod tym względem woli się zbyt nie przeceniać. Jest bardzo dobrym biegaczem, świetnie radzi sobie na długich dystansach, kiedy już złapie rytm, to hulaj duszo!
Trochę mniej wesoło jest z pływaniem oraz orientacją w terenie. Na dno idzie tak szybko jak kamień, a gubi się równie prędko jak córka Afrodyty maluje paznokcie. W pięć sekund. Trochę lepiej już jest z jazdą konną, całkiem nieźle posługuje się również łukiem, aczkolwiek bardziej zaprzyjaźniony jest z mieczem.
Chłopak jest całkiem zwinny i sprytny, szybko się porusza, a robi to z gracją i lekkością.
Moc: Trzeba przyznać, że Antonio to świetny manipulator i nie chodzi tutaj o zwykły dar przekonywania. Potrafi człowieka, dosłownie, sprowadzić do obłędu, czy też szaleństwa. Synonimy nie mają tutaj znaczenia, manipulacja umysłem to dziedzina w której może dumnie wypiąć pierś. Oczywiście nie musimy od razu szaleć, Antonio jest psotnym nastolatkiem, więc czasami za pomocą takich manipulacji wyciąga od kogoś klucze, drobiazgi, które są mu potrzebne do zrobienia żartu i takie tam błahostki. Ale ktoś musi być naprawdę uparty, zazwyczaj wystarczy, że się ładnie uśmiechnie. Jednak działa to również w drugą stronę, Antonio potrafi kogoś wyciągnąć z szaleństwa, jeśli mocno się skupi i bardzo mu na tym zależy. 
Potrafi również manipulować roślinami za pomocą umysłu i mówicie co chcecie, ale to dość przydatna umiejętność. Załóżmy, widzisz jakąś ładną dziewczynę, która idzie sobie chodnikiem, a tu nagle, bum!, znikąd korzeń. Biegniesz by pomóc jej wstać i tak dalej...
Jasne, to jest również przydatne w walce, można kogoś spętać korzeniami lub innym popapranym czymś.
Historia: Antonio urodził się we Francji i już w dniu jego urodzin było wiadomo, że nie będzie to w stu procentach człowiek. On po prostu...jaśniał, promieniował jakąś niesamowitą siłą i energią. Czymś, co na pewno nie cechuje normalnego noworodka. Wszystko było wiadome, kiedy jako pięciolatek w środku zimy, w swoim ogródku, zmusił różę do zakwitnięcia. Ciężko powiedzieć, czemu jego mama była taka spokojna, przy wychowywaniu tego łobuza. Był psotny od najmłodszych lat, wszyscy kojarzyli go z rozbrajającym niewinnością uśmieszkiem i błyszczącymi się wesoło oczętami. Léonore jednak zdawała sobie sprawę, że nie może zachować swojego syna zbyt długo przy sobie, ponieważ jest duże zagrożenie, iż stanie się mu jakaś krzywda. 
Dlatego dziesięcioletni Antonio wcale nie był zdziwiony, gdy pewnego dnia odnalazł go pół człowiek, pół kozioł z historii jego mamy. Poważnie, to dziecko było wychowane na półboga. Wiedział, że to satyr i zabierze go w jakieś dobre miejsce. I wszystko było dobrze. Po prostu. Antonio wychował się w dobrych warunkach, we właściwy sposób i z właściwymi ludźmi. 
Później jednak to Obóz stał się bardziej jego domem, a inni herosi rodziną. 
Koniecznie muszę jednak wspomnieć tutaj o pierwszej konfrontacji ojca z synem. Było to już na początku i Dionizos wcale nie był zaskoczony, ani zdziwiony. Raczej trochę zakłopotany. 
Jednak Antonio nie może się skarżyć na swojego ojca. Bóg może się nie wydawać, aczkolwiek kocha swoją aktualną żonę, dlatego chłopak nie może się pochwalić licznym rodzeństwem, gdyż...w domku mieszka na razie sam. A i wiele razy otrzymywał ciepłe spojrzenie od Boga. Bądź co bądź, żyją ze sobą w jednym środowisku, ma najlepiej z całego towarzystwa. 
Wspomnę również o tej niesamowitej przyjaźni między Carterem a Antoniem. Wiecie, chyba coś w tym jest, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i zupełnie nagle. Każdy, kto był już za ich czasów na Obozie wspomina czystą nienawiść między tą dwójką, przez pierwsze dwa lata. Ciągła rywalizacja, prześciganie się w pomysłach i planach. Można powiedzieć, że żyli ze sobą jak pies z kotem. Zrządzenie losu chciało, by chodzili ze sobą do szkoły. Antonio był straszy o rok, ale i tak wylądowali razem. Ciągłe lądowanie u dyrektorki i wzywania rodziców, nie miały końca. Obydwaj patrzyli na siebie bykiem i nigdy nie umieli dojść do porozumienia. Co więc sprawiło, że teraz rozumieją się bez słów i są sobie tak bliscy? Że dnia bez siebie nie wytrzymają? 
To było na szkolnym apelu. Obydwaj jak zwykle kombinowali co by tu spsocić, Antonio kręcił się strasznie i marudził do kolegów, jak okropnie w tej szkole nudno. No i jakby wykrakał, nagle w sali wybuchało wielkie poruszenie, włączył się alarm pożarowy...jednak chłopak dostrzegł, jakby przez mgłę, jak przez drzwi do sali wpada wielka Erynia. Antonio już miał zrobić w tył zwrot i usunąć jej się z drogi, kiedy usłyszał przeciągły krzyk i dotarło do niego, że to całkiem znajomy ton głosu. 
Antonio miał tylko dwanaście lat i był trochę roztrzepanym dzieckiem, ale wtedy zachował zimną krew. Szybko dodał dwa do dwóch i odnalazł Cartera, przyciśniętego do ściany, przez miotającą się nad nim erynię. Jego sztylet leżał parę stóp dalej. Chłopak skradł się szybko po broń, nie spuszczając wzroku ze stworzenia. Obawiał się, że każda sekunda przybliża jego wroga do śmierci. A mimo wszystko tego mu nie życzył. Potwór rzucił się do przodu, a Antonio w przypływie emocji skoczył na plecy istoty, wbijając sztylet głęboko w jego plecy. Erynia jednak zdążyła jeszcze uderzyć całym ciałem o ścianę, wbijając małe ciało chłopaka w drabinki do ćwiczeń. Chłopiec mógł tylko zawyć z bólu, gdy kość w jego noce pękła na pół. Potwór wyparował w czeluście Tartaru, a Carter wyniósł na swoich ramionach Antonia z szalejącego pożaru. 
Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić szoku wszystkich obozowiczów, gdy wrócili roześmiani do Obozu i od tamtej pory trzymali się już razem. A ta historia...nie zna jej nikt. Bo przyjaźń rodzi się magicznie, nagle i nikt nie musi wiedzieć jak. 
Inne zdj.: 123
Inne: 
- Antonio jest uzależniony od pomarańczy i soku pomarańczowego. Ile to już docinek wysłuchał, że w końcu stanie się pomarańczowy?
- Uwielbia czytać. Wszystko, co wpadnie mu w dłonie. Zawsze nosi ze sobą książkę, na wypadek nagłej nudy...chociaż takie pojęcie nie istnieje w słowniku tego osobnika.
- To może wydawać się śmieszne i ciężkie do wyobrażenia, ale Antonio czasami nosi okulary. Jego wada jest niewielka, więc wzbrania się jak tylko może.
- Jego siostra to aktualnie najważniejsza kobieta w jego życiu. Bezsprzecznie. Uwielbia spędzać z nią czas i robi to, gdy tylko może.
- Potrafi powtórzyć "bez kitu" z milion razy podczas jednej rozmowy.
Pochwały/Upomnienia: 0/0
Autor: judeeer 
SIŁA:20|SZYBKOŚĆ:30|ZWINNOŚĆ:20|WYTRZYMAŁOŚĆ:30|