środa, 13 lipca 2016

Carter


Boski Rodzic: Zeus
Imię i Nazwisko: Carter Bailey, nie waż się sprowadzać tego mienia do prostszej formy, ani zastępować go żadnym głupim przezwiskiem. Skrócisz je, ja skrócę cię o głowę.
Wiek: 18 lat, czyż to nie wspaniały wiek?
Urodziny: 22 lipca
Płeć: Mężczyzna z krwi i kości.
Dom: I am number one!
Rodzina:
  • Zeus - ojciec. Jego wizyty należały do rzadkości. Carter nigdy nie próbował się z nim dobrowolnie kontaktować, nie pytał o niego, mimo, że dowiedział się o jego istnieniu zasadniczo wcześnie. Pasuje mu aktualny układ rzeczy - on nie musi kupować mu prezentów na dzień ojca, przy tym ma spokój od bogów, którymi gardzi. Carter żyje swoim życiem, Zeus swoim. Proste i bardzo wygodne.
  • Catherine Bailey - wybawicielka? Autorytet? Przyjaciółka? Po prostu matka. Mimo jego wybryków i braku posłuszeństwa nigdy nie traktowała go jak niedojrzałego bachora. Przez całe swoje życie nie usłyszał od niej zdań typu "Masz szlaban!", "Bo ja tak mówię!". Rozmawiała z nim na każdy temat i dawała wybór, on wybierał rozsądnie. Obecnie swój czas poświęca nowej pasji, którą odkryła dzięki swemu chłopakowi, Williamowi - reżyserii. Carter ma do niej ogromny szacunek i co tu dużo mówić, to jedyna kobieta, którą zdołał kochać więcej, niż kilka dni. 
  • Daisy i Hunter - ona to czteroletnia biszkoptowa labradorka, on za to jest dziewięcioletnim dogiem niemieckim, czarnym niczym noc. Oboje są jego najlepszymi przyjaciółmi i członkami rodziny. Hunter nauczył go wielu ważnych rzeczy, których nie byli w stanie przekazać mu wszyscy nauczyciele razem wzięci, na przykład siły przyjaźni cierpliwości, cieszenia się z małych rzeczy, pokazał wspaniałe miejsca i pełnił rolę znakomitego pocieszyciela (ach, strażnika drzwi jego pokoju również). Daisy za to potrafiła całymi godzinami rozśmieszać go do łez i bez żadnego zmęczenia znosić wygórowane zachcianki, typu gra w koszykówkę o trzeciej w nocy. Jak na psa jest całkiem dobra w tym sporcie.
Zauroczenie: Carter uwielbia towarzystwo dam, szanuje je i obchodzi się z nimi jak najlepiej. Wbrew pozorom nie zależy mu na posiadaniu jak największej ilości związków. Bardzo wyraźnie rysuje granice pomiędzy zauroczeniem, a zakochaniem. Jeżeli Carter ma kochać, to jak najmocniej i jak najdłużej pozwoli mu na to Pani Śmierć. Tak, mówimy o tym samym Carterze Baileyu.
Status: Pełnoprawny obozowicz, bywało się tu i tam.
Motto: Nie posiada. Nie zwykł kierować się w swoim życiu zlepkiem kilku liter.
Drużyna: Czerwona.
Charakter: Carter od zawsze lubił się wyróżniać. Gdy tylko mógł, stawał przed szeregiem monotonii z uniesioną głową, świadomie ściągając na siebie nieprzychylne spojrzenia innych. Otwarcie mówi o swych poglądach i zainteresowaniach. Szczerość? W przypadku Cartera występuję niemalże w każdej jego wypowiedzi. Gardzi on kłamstwem, jednak jak dobrze wiemy, nieraz musimy się nim posłużyć.
Bailey. To nazwisko zdecydowanie zbyt często powtarzane jest wśród mieszkańców Obozu. Przez ostatnie dwa lata zdążyło zostać wspomniane w przeróżnych historiach i legendach. Niektóre z nich Carter może zaliczyć do swych osobistych wspomnień, gdyż są jak najbardziej prawdziwe. Inne natomiast to osławione złą chwałą przygody wyssane z palca przez wielu zazdrosnych obozowiczów. Nasz bohater jednak nie zamierzał ich likwidować, pozwolił, by dalej przekazywane były sekretnie na ucho. Bądźmy szczerzy, to jeszcze bardziej podnosi słupek jego popularność, respekt wobec jego osoby, a nawet kreuje go, jako prawdziwego złoczyńce. To takie zabawne, gdy pierwszoroczniaki wpatrują się przerażone w jego widelec podczas posiłków w pawilonie.
Jego jedną z najbardziej dominujących cech jest...sama dominacja. Jako potomek Zeusa pewność siebie i umiejętności przywódcze ma we krwi. We wszelkich sprzeczkach jest nie do przegadania. Odpowiednio dobierze słowa, zbuduje nastój i obróci twoje słowa przeciwko tobie. Nawet jeśli racja stoi po twojej stronie, on sprawi, że uwierzysz w największą brednię, jaką ci wciśnie. Dlatego często powtarza się, że "tak jak Carter chce, tak powinno być." Nie zależy mu jednak na osiągnięciu ogromnej władzy i przekształcenia swoich znajomych w poddanych mu niewolników, chociażby przez tą umiejętność.
To, czym wyróżnia się spośród innych półbogów jest bezsprzecznie umiejętność skupienia się oraz cierpliwość. Niewiele rzeczy na tym świecie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi, jednak gdy już to nastąpi, nie ma co zbierać po nieszczęśniku, który do tego doprowadził. Rozpęta się burza z walącymi ze wszystkich stron, śmiertelnymi piorunami i tnącym skórę deszczem. Burzą będzie Carter, samobójca, który ją wywołał jego pierwszą ofiarą.
Odwaga to nieodłączna cecha herosa, nie pomijając oczywiście Cartera. Ten chłopak stanowczo zbyt wiele razy doprowadzał swą matkę do stanu przedzawałowego przez niebezpieczne sytuacje, w których grał główną rolę, wszystko przez nadmiar odwagi! Od najwcześniejszych lat życia pożądał przemożnego odczucia adrenaliny. Fascynuje go igranie ze śmiercią, wrażenie bycia pomiędzy światem żywych, a umarłych.
Niekiedy działa zbyt porywczo, nie zastanawiając się nad skutkami podjętych decyzji. Zaledwie kilka razy zdarzyło się, by poświęcał czas na rozważanie wszelkich możliwych opcji. Mimo to, dzięki trzeźwemu myśleniu potrafi wybrnąć z kłopotów bez większego szwanku. Tak, bez przeszkód można przypisać mu złotą cechę, jaką jest inteligencja. Czy to w walce, czy na co dzień, stara się jak najczęściej wykorzystywać jej pokaźne zasoby.
Nie jest osobą, która dopuszcza otrzymywanie pomocy od innych. Nie pozwala mu na to duma, odziedziczona po ojcu. Jest za to wyjątkowo chętny do ofiarowania pomocnej dłoni ze swojej strony. Podobnie jest z cierpieniem, tym wewnętrznym szczególnie. Cartera nie można skrzywdzić, wszelkie nieszczęśliwe chwile, przykrości zbywa z nienaturalną łatwością, obcą, nieludzką wręcz, jednak, gdy nawet nieznajoma osoba przeżywa trudny czas w swoim życiu, bez zahamowań stara się ją pocieszyć. Boli go widok cierpiących ludzi. Gdy ktoś roni łzy, skłonny jest nawet zbłaźnić się przed takową osóbką. Można określać go na wiele sposobów, wykorzystując przy tym różne słowa, jednak nie bez powodu zasłużył na tytuł znakomitego pocieszyciela oraz słuchacza. Jest doskonałym materiałem na wielogodzinnego rozmówcę. Nieważne, czy tematem będą dręczące blizny z przeszłości, czy dzisiejsza pogoda, zaangażuje się w konwersacje, analizując i zważając na punkt widzenia drugiej osoby.
Bez dwóch zdań przyjacielem jest znakomitym! Założę się, że niejaki delikwent, zwany Antonim potwierdzi wcześniejsze zdanie. Szczęście drogich mu osób stawia wysoko ponad swoim. Bez zastanowienia byłby gotów oddać życie w imię jego bliskich. Na szczęście jest takich niewielu, więc nie musi zbyt często kusić losu.
Młody pan Bailey zawsze walczy do końca o wszystko, nawet o najmniejszą drobnostkę. W każdej sytuacji potrafi dostrzec plusy, nawet, gdy jest w najbardziej beznadziejnym położeniu, nie traci nadziei. Nie można go jednak od razu nazywać optymistą, skłoniłabym się bardziej ku miana realisty o niezłomnej wierze. O, to nawet pasuje.
Jak mogliście się już przekonać, Carter nie ma nic przeciwko dzieleniu się z innymi swoimi przemyśleniami, jednak nie wiąże się to z emocjami, nie okazuje ich żywnie. To, co dzieje się w środku Cartera, tam też zostaje. Woli stawiać czoło swoim problemom samotnie, próbując być niezależnym i samodzielnym.
Ma dość specyficzne poczucie humoru. Rozśmieszenie go przy pomocy kawałów nie wchodzi w grę, przecież większości z nich w ogóle nie jest zabawna! Na co dzień znacznie częściej jego twarz zastyga w wyrazie obojętności, jednak są chwilę, w których nie może opanować śmiechu, najczęściej mają one miejsce w domku pod numerem dwunastym, bądź w towarzystwie przyjaciół.
Honor to dla niego bardzo ważna sprawa. Nie chce nawet słyszeć o możliwości utraty go. Podejmuje się więc wszystkich rzuconych mu wyzwań i nie hańbi się niedotrzymaniem słowa. Lubi łamać zasady, byleby nie swoje.
Aparycja: Carter nie wyróżnia się zbytnio z tłumu, jeśli chodzi o sylwetkę. Nie jest specjalnie wysoki, wzrost z pewnością uniemożliwi mu zostanie koszykarzem, jednak nie zalicza się też do niskich osobników. Jest szczupły, aż nie sposób uwierzyć, że taka chudzina, jak on, potrafi wszamać kilka porcji spaghetti. Jego postura wygląda jednak nienagannie przez dobrze widoczne mięśnie, które są efektem wielu treningów. Posiada ostre rysy twarzy i bladą karnację, co upodabnia go do greckiego popiersia, rzeźbionego w marmurze. 
Carter ma dość specyficzny sposób poruszania się. Dość wyniosły. Głowę zadziera wysoko, obdarzając mijane istoty zimnym spojrzeniem spod przymrużonych powiek. Przechodząc obok niego, zapewne odczujesz powiew chłodnego wiatru. Kroki stawia pewnie, jednakże pozornie towarzyszy im wyważona ostrożność, sposób ten przypomina stąpanie lwa, bądź pantery. 
Jeżeli chodzi o ubiór osiemnastolatka, to nie jest on właściwie określony. Zakłada na siebie to, w czym jest mu wygodnie.
Wzrost: 172 cm.
Kolor oczu: Oczy Cartera przypominają dwa owalne, prawie całkowicie czarne onyksy. Można powiedzieć, że dostosowują się do jego humoru. Zwykle przybierają barwę chmurnego, szarego nieba, zwiastującego burzliwy dzień. Jednak często zmieniają swą barwę na smolistą czerń, głęboką, zdolną zahipnotyzować.
Kolor włosów: Tak, jeżeli chodzi o wygląd, wdał się w ojca niemalże całkowicie. Potęguje to czarna jak noc czupryna. Carter nie przywiązuje większej uwagi do prezentacji swoich włosów, przez co są długie, nierówno przystrzyżone i ułożone w wiecznym nieładzie, przez jedynego stylistę chłopaka - wiatr.
Głos: Andy Black - We Don't Have To Dance. Barwa głosu chłopaka jest melodyjna, głęboka, po prostu przyjemna. Przypomina mruczenia kota, bądź melodię wygrywaną na gitarze basowej.
Umiejętności: Carter cały czas pozyskuje nowe umiejętności i zdolności. Na treningi przeznacza przynajmniej połowę swego codziennego dnia. Słynie ze swej szybkości oraz zwinności niemalże w całym Obozie. Bardzo dobrze biega, chociaż wyłącznie na krótkie dystanse. Nie został obdarzony dużą wytrzymałością, co powoduje, iż nie starcza mu sił na dłuższy wysiłek.
Uwielbia wspinaczkę, czy to po stromych górach, klifach, czy wysokich drzewach. Posiada dużo siły w dłoniach, co sławi go w tejże dziedzinie.
Co ciekawe, świetnie orientuje się w terenie. Ma świetna pamięć i jest spostrzegawczy, co pomaga mu w tejże dziedzinie. Dla ciebie tamten orzech obok dębu może nie mieć znaczenia, podczas gdy dla Cartera okaże się niezwykle przydatnym punktem odniesienia.
Mimo, że nie jest synem Ateny, potrafi doskonale ocenić sytuację i obrać właściwą strategię. Ta umiejętność bardzo pomaga w ulubionej dyscyplinie Cartera - walce na miecze. Chłopak od wczesnego dzieciństwa szlifuje wszelkie techniki z nią związane, opracowując swoją własną, niepowtarzalną. Uważa się go też za wyjątkowo godnego przeciwnika w łucznictwie. Nic w tym niezwykłego, gdyż nauki pobierał u najznakomitszego rodzeństwa w tej sztuce - Artemidy oraz Apolla ("Dzięki tato, świetny prezent dla siedmiolatka"). Nie można także zapomnieć o jego zamiłowaniu do wyścigu rydwanów. Uwielbia prędkość, która towarzyszy mu przy każdym zakręcie. Nie ukrywa, że umie zgrać się z koniem, mimo że te stworzenia wyszły spod ręki Posejdona.
Dobrze rozwinął słuch i wzrok. Dosłyszy każdy krok, czający się za jego plecami, przez co zaskoczenie go staje się zadaniem niewykonalnym. Jego oczom nie umknie żaden, najmniejszy szczegół, dlatego bez trudu strzała posłana z jego łuku trafi do celu.
Upodobał sobie także biegi przełajowe. To doskonały egzamin na przetestowanie wszystkich z powyższych umiejętności. Zwinność pomaga mu w pokonywaniu jednym susem wysokich przeszkód, a pozytywny czas zapewnia mu wrodzona szybkość. Dodatkowo cały efekt zwieńcza jego dobra synchronizacja nóg z rękoma.
Moce: Carter rzadko używa sowich nadprzyrodzonych zdolności, jedynie, gdy sytuacja naprawdę tego wymaga. Jako potomek Zeusa posiada wrodzone umiejętności, takie jak Aerokineza,w której skład wchodzi panowanie nad wiatrem, tworzenie wirów powietrznych, a także latanie. Jednakże chłopak zdawkowo opanowała te moce. Bez trudu potrafi skłonić wiatr do posłuszeństwie, jednak wywołanie wirów przychodzi mu z trudem. Latanie pozostaje kwestią sporną, gdyż raz idzie mu to wyjątkowo dobrze, podczas gdy kolejnego dnia fatalnie. Dodatkowo, przywilejem dla dzieci Zeusa jest Elektrokineza, czyli zdolność wytwarzania piorunów i manipulacja nimi. Carter uwielbia tę moc, opanowała ją całkiem niedawno, ale za to precyzyjnie.
Historia: Kto by pomyślał, że zwykły chłopak z Queens ma całkiem ciekawą historię do opowiedzenia? Zacznijmy więc od samego początku. Jego matka studiowała wtedy dziennikarstwo. Mieszkała wraz z psychofanką ziemniaków w obskurnej kawalerce, jednej z tych, których krajobraz za oknem stanowi mur starej kamiennicy. Pewnego dnia czytając książkę w pobliskim parku, spotkała przystojnego mężczyznę. Rozmowa z nieznajomym od razu pochłonęła ją całkowicie, chłopak wydawał się czytać jej w myślach (co było bardzo prawdopodobne) i oczarowywać swoimi opowieściami. Jasnym było, że rozmowa w parku to dopiero początek.
Spotykali się jakiś czas, aż w końcu zdecydowali się zrobić kolejny krok - poślubić się. Dosyć szybko, nie? Oczywiście, coś poszło nie tak. Gdy Catherine dowiedziała się, że jej ukochany to Zeus, bóg olimpijski, nie skończyło się to dla niego zbyt przyjemnie. O mało co nie wylądował w gabinecie psychiatry.
Teraz zaczyna się ta ciekawsza część. Pewnego słonecznego, upalnego dnia lata na świat przyszedł chłopiec imieniem Carter, "Cześć, świecie" - powiedziałby, gdyby miał taką możliwość. Matka była w ciężkim szoku, gdy jej dziecko zaczęło nienaturalnie świecić, zamiast drzeć...płakać, to znaczy. Nie lubię dzieci, Carter zresztą też.
Lata mijały, chłopiec rósł, a Zeus pojawiał się co jakiś czas z wizytą u swojego syna. Dla Catherine wychowywanie młodego herosa nie było dużym wyzwaniem, wręcz przeciwnie, bardzo miło wspomina dziecięce lata Cartera. Ach, te matki, nie przestają kochać nawet, jeśli ich dziecko bawi się samochodami ciężarowymi. I nie, nie mówię tu o miniaturkach z plastiku, przeznaczonych dla brzdąców. Carter za swoje zabawki uważał takie pojazdy, tyle że naturalnych rozmiarów i ciężarów, dobytek życiowy sąsiada z naprzeciwka.
Szkolny czas naszego bohatera to głównie miłostki. Carter co trzy dni przedstawiał swojej matce nową dziewczynę. Nie myślcie sobie jednak, że pochłaniało to cały jego czas. Bowiem zdążył go zainwestować także w granie na pozycji atakującego w szkolnej drużynie piłkarskiej, a nawet mógł poszczycić się tytułem wzorowego ucznia. Tak było, póki nie zaczęło zlatywać się potwory. Było ich za dużo i za często nawiedzały małego Cartera. Catherine zmuszona była oddać go pod opiekę ludziom, takim, jak on. Bezpiecznie dotarł do Obozu, gdzie zaczął swój trening.
Inne:
-Carter uwielbia zwierzęta! Bezproblemowo potrafi się z nimi porozumieć, traktuje je na równi z ludźmi. Zanim zaczął poważnie angażować się w swoje szkolenie w Obozie, chciał zostać weterynarzem.
-Osiemnastolatek gardzi wszelkimi używkami. Zabawnie to brzmi.
-Jest wszystkożerny, ale jak to mówią matematycy, zawsze są jakieś wyjątki. Bailey nie weźmie do ust żadnej ryby, ani grzyba.
 -Nie lubi deszczu, co dziwne, w końcu deszcz to poniekąd daleka działka Zeusa. Hm, w sumie może właśnie dlatego.
-Muzyka odgrywa bardzo ważną rolę w jego życiu. Słucha wszystkiego, co wpadnie mu w ucho, szczególnie utworów należących do zacnego gatunku, jakim jest rock.
-Okazjonalnie gra na fortepianie, w dzieciństwie pobierał lekcje gry na tym instrumencie.
-Nigdy nie przeklina, nigdy. Jego zasób słownictwa nie jest aż tak bardzo ograniczony.
-Nie lubi tańczyć, chociaż bardzo dobrze sobie z tym radzi. Tak właśnie, gdy wychodzi na parkiet, oficjalnie możemy świętować.
-Nie ma nic przeciwko noszenia koszul, wręcz przeciwnie.
-Mimo wszystko, jest dziecinny. Wśród jego pokaźnej kolekcji filmowej przeważają produkcję Disney'a.
Inne zdj.: 123
Pochwały/Upomnienia0/0
SIŁA: 25|SZYBKOŚĆ: 27|ZWINNOŚĆ: 27|WYTRZYMAŁOŚĆ: 21|
Autor: ~Nessie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz